- Przez ostatnich 12 miesięcy mojej nieobecności w żużlu miałem wiele czasu na refleksję nad moją niesamowitą karierą. Ścigałem się na najwyższym poziomie, zdobyłem cztery mistrzostwa świata, odniosłem sukcesy w rywalizacji parowej i drużynowej - poinformował Greg Hancock.
W maju ubiegłego roku czterokrotny mistrz świata zawiesił karierę z powodów rodzinnych. Poświęcił się opiece nad ciężko chorą żoną.
- Ten rok opieki nad moją żoną i rodziną na wiele sposobów zmienił moje życie i nadał mu nową perspektywę. Jestem zadowolony z moich osiągnięć sportowych, teraz przyszedł czas na nowy rozdział. Podjęcie takiej decyzji było trudne, ale wiem, że dokonałem słusznego wyboru - oświadczył Hancock, ogłaszając zakończenie kariery.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Zapowiedział, że choć odwiesił kevlar na kołek, nie zniknie całkowicie z żużla. Amerykanin nadal ma być obecny w czarnym sporcie, jednak w innej roli. Jakiej? Tego nie zdradził. Zapowiedział jedynie, że o jego planach dowiemy się w ciągu najbliższych tygodni.
49-latek to legenda żużlowych torów. Do września 2014 roku wystąpił w każdym turnieju cyklu Grand Prix (wszystkie zawody od 1995 roku). W sumie zaliczył 218 turniejów elitarnego cyklu, gromadząc w nich 2655 punktów w 1248 wyścigach. W GP wygrał 455 biegów, 92 razy pojechał w finałach turniejów.
W GP 2020 w miejsce Grega Hancocka (miał być stałym uczestnikiem) ujrzymy Martina Smolinskiego. Trudniej o zastąpienie czterokrotnego mistrza świata będzie miał PGG ROW Rybnik, z którym Hancock w minionym okresie transferowym podpisał umowę warszawską.
Zobacz też:
Żużel. PGE Ekstraliga może wyciągnąć więcej pieniędzy od sponsora i telewizji. Musi spełnić określone warunki
Żużel. Stal Gorzów już poluje na Vaculika. Temat Karczmarza należy w końcu przeciąć (wywiad)