Żużel. Najlepsi wychowankowie GKM-u. Kiedyś w Grudziądzu było kilku dobrych miejscowych zawodników

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski

Kilkanaście dni temu zaprezentowaliśmy zagraniczne legendy GKM-u. Grudziądzanie mogą też pochwalić się wychowankami. Kilku żużlowców z tego miasta osiągało sukcesy. Ostatnimi godnymi uwagi zawodnikami są: Krzysztof Buczkowski i Artur Mroczka.

Krzysztof Buczkowski

Lokalny matador, ulubieniec grudziądzkiej publiczności. Buczkowski swoją karierę rozpoczął w 2002 roku - właśnie wtedy zdał egzamin na licencję żużlową. Jeździł dla macierzystego zespołu tylko przez trzy lata. Chciał się rozwijać, więc podpisał kontrakt z Polonią Bydgoszcz, która wówczas rywalizowała głównie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kibice z Grudziądza nie mieli do niego żalu, bo zawsze powtarzał, że wróci. Dotrzymał słowa.

Buczkowski powrócił do GTŻ-u na dwa sezony - 2010 i 2011. Żółto-niebiescy nie wywalczyli sobie awansu, dlatego zdecydował się na kolejne odejście - ponownie związał się z drużyną znad Brdy, miał też jednoroczny epizod w Tarnowie. Wrócił na dobre przed rozgrywkami 2015. MRGARDEN GKM otrzymał wtedy dziką kartę na starty w PGE Ekstralidze i wciąż się w niej znajduje.

33-letni żużlowiec jest uwielbiany przez kibiców, na stadion ma kilka kilometrów. Nic dziwnego, że nigdzie się nie wybiera. Warto zaznaczyć, że niepodważalny jest jego autorytet w drużynie - nie bez powodu został wybrany kapitanem. Chciałby poprowadzić grudziądzan do medalu.
[nextpage]

Artur Mroczka

Zdał licencję w 2006 roku i natychmiast wskoczył do składu ówczesnego GTŻ-u. Grudziądzanie w tamtym okresie rywalizowali w I lidze - nie walczyli o najwyższe cele, tylko bardziej skupiali się nad uniknięciem degradacji. Działacze rokrocznie mówili o chęci awansu do czołowej czwórki, jednak kończyło się tylko na planach i obietnicach.

Trener Andrzej Maroszek obdarzył Artura Mroczkę wielkim kredytem zaufania. Młody żużlowiec już na samym wstępie pokazał, że drzemie w nim duży potencjał. Można powiedzieć, że jest ostatnim wychowankiem grudziądzkiego klubu, który na stałe zaistniał w rozgrywkach ligowych. Jeździł dla macierzystej drużyny do końca wieku juniora. Później przeniósł się do Gorzowa i uczył się żużlowego rzemiosła m.in. od Tomasza Golloba i Nickiego Pedersena.

ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika

Siedzenie na ławce nie zadowalało ambitnego zawodnika, dlatego wrócił na niższy szczebel. W barwach Wybrzeża Gdańsk miał dwa dobre sezony. Gdy nadmorski klub wpadł w długi, Mroczka odszedł do Tarnowa. Wciąż reprezentuje Unię. Miał jeszcze przerwę na rok w Toruniu - a właściwie to pojechał w zaledwie jednym spotkaniu. Raczej już nie wróci do Grudziądza. Przed nim jeszcze kilka sezonów jazdy. Można jednak powiedzieć, że nie spełnił do końca oczekiwań, bo jako młodzieżowiec zdobył kilka cennych medali.
[nextpage]

Robert Kempiński

Robert Kempiński to prawdziwa ikona GKM-u. Startował na żużlowych torach w latach 1989-2006. Praktycznie przez całą karierę jeździł dla żółto-niebieskich. Wyjątkiem były tylko dwa sezony (1999 i 2000), gdy zdobywał punkty dla klubu z Gdańska. Po zakończeniu kariery przejął posadę trenera. Miało to miejsce w 2008 roku. Od tego czasu nieprzerwanie dowodzi grudziądzkim zespołem.

47-letni szkoleniowiec ma klub w sercu i robi wszystko, aby GKM w końcu znalazł się w fazie play-off. - Jestem trenerem pierwszego zespołu i zawsze robię wszystko, aby zawodnicy byli zadowoleni. Tak samo będzie w przyszłym sezonie. Klub ma się rozwijać i osiągać jak najlepsze wyniki. Chcemy spełnić nasze marzenia i w końcu znaleźć się w play-offach - mówił nam w listopadzie.
[nextpage]

Piotr Markuszewski

Kolejny duży talent. Mowa oczywiście o Piotrze Markuszewskim, który w kwietniu skończy 46 lat. Spędził w grudziądzkim klubie łącznie jedenaście lat i zawsze można było na niego liczyć. Miał też krótkie przygody z klubami z Torunia oraz Opola. Karierę zakończył bardzo wcześnie, bo już w wieku 29 lat.

W 1995 roku na torze w Rzeszowie zdobył brązowy medal młodzieżowych indywidualnych mistrzostw Polski. Bez wątpienia był to ogromny sukces. Markuszewski po raz ostatni cieszył kibiców swoją jazdą w rozgrywkach 2003. Obecnie uczęszcza na zawody w roli kibica. W dalszym ciągu jest lubiany przez sympatyków grudziądzkiego speedwaya. Ma do powiedzenia bardzo dużo ciekawych rzeczy, dlatego nasza redakcja chętnie prosi go o komentarze w różnych tematach.
[nextpage]

Grzegorz Knapp

Urodził się w Wąbrzeźnie, ale pierwsze żużlowe kroki stawiał w Grudziądzu. Osiem lat kariery spędził w GKM-ie i GTŻ-cie. Jeździł również dla klubów z Lublina, Gdańska, Rawicza i Krosna. Później skupił się bardziej na startach w wyścigach motocyklowych na lodzie i osiągał zadowalające rezultaty.

Zmarł 22 czerwca 2014 roku wskutek upadku podczas meczu ligi holenderskiej. Zawody odbyły się w belgijskim Heusden-Zolder. Knapp w 5. wyścigu uderzył z wielką prędkością całym ciałem w ogrodzenie. Dmuchanych band nie było - poniósł bardzo rozległe obrażenia, natychmiastowa reanimacja nie pomogła. Zmarł w wieku 35 lat.
[nextpage]

Wojciech Żurawski

Następny wieloletni zawodnik GKM-u. Zdobywał punkty dla zespołu znad Wisły w latach 1988-1997. Jeździł również dla kilku innych drużyn. Na końcówkę kariery wrócił do Grudziądza i odjechał trzy spotkania. Prawdziwym liderem nigdy nie był, ale najczęściej dostarczał solidne punkty. Od dawna pracuje w grudziądzkim klubie w charakterze mechanika. Zajmuje się głównie młodzieżowcami.

Zna się na sprzęcie i chętnie dzieli się wiedzą z juniorami. Rady doświadczonego nauczyciela są dla nich bardzo korzystne. - Wspólnie z trenerami oraz zarządem uznaliśmy, że młodzi adepci powinni poznać żużel nie tylko od strony tej czysto sportowej, ale również tej drugiej - praktycznej. To świetny pomysł dla młodych, bowiem będą wiedzieli jak jest zbudowany motocykl, z jakich części się składa i jak to funkcjonuje od środka. To znacznie ułatwi nam również naszą komunikację, jeśli coś zepsuje się przy sprzęcie - tłumaczył na łamach oficjalnej strony GKM-u.
[nextpage]

Jarosław Skarżyński

Kibice z Grudziądza doskonale pamiętają tego zawodnika. Nigdy nie został wybitnym żużlowcem, jednak zyskał wielką sympatię fanów. Skarżyński jeździł dla GKM-u w latach 1986-1989 oraz 1992-1997. Stworzył uderzeniową parę z Robertem Kempińskim. Miał świetny moment startowy i wywoził rywali pod samą bandę. Wielokrotnie skorzystał na tym obecny szkoleniowiec, który przycinał do krawężnika i dołączał do klubowego kolegi na podwójne prowadzenie. Skarżyński zmarł w wieku 31 lat. Zginął w wypadku drogowym w 1999 roku.

Zobacz także: Żużel. W Betard Sparcie powstanie wielka dziura. Czy Fricke zastąpi Drabika i będzie trzecim liderem?
Zobacz także: Żużel. Duże dziecko musi odpalić. Nie będzie medalu dla truly.work Stali bez mocnego Andersa Thomsena

Źródło artykułu: