Młodszy z braci Szczepaniaków od razu po zakończeniu sezonu wiedział, że chce kontynuować swoją współpracę z PGG ROW-em Rybnik. Zmiana pracodawcy nawet nie wchodziła w grę.
- Nawet przez chwilę nie zastanawiałem się czy zostać w pierwszej lidze, czy spróbować sił w lidze wyższej. Moje rozmowy z prezesem nie trwały zresztą długo - zdradza Mateusz Szczepaniak w rozmowie z row.rybnik.com.pl.
Wskazując na aspekt, który przekonał go do pozostania w Rybniku, odpowiada: - Ekstraliga. A poza tym skoro mam tutaj idealne warunki do pracy, to gdzie miałbym się ruszać? Kibice szczelnie wypełniają stadion, cały Rybnik żyje żużlem, a mi osobiście i w tym mieście, i w tym klubie żyje się dobrze - tłumaczy.
Mateusz Szczepaniak czuje, że jest gotowy na PGE Ekstraligę. Podobnie uważają pewnie jego klubowi koledzy. Problem w tym, że na papierze rybniczanie wyglądają na najsłabszą ekipę w elicie. O utrzymanie może być im niezwykle trudno.
- Już się nie raz przekonaliśmy, że przedsezonowe wróżenie może się różnie skończyć. Ja uważam, że mamy dobrą drużynę - stwierdza Szczepaniak i podkreśla, że PGG ROW-owi może pomóc start z pozycji underdoga.
Zobacz też:
Żużel. Liga stadionów. Kibice Speed Car Motoru znowu pokazali moc. Lublin najlepszy w Polsce!
Żużel. Teraz Bartosz Zmarzlik, przed laty Robert Kubica. Motorsport może czuć się pokrzywdzony
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce