- W Warszawie samolot, który miał przylecieć do Wrocławia o godzinie 15.50 gdzie na niego czekałem, nie wystartował, ponieważ jakaś starsza pasażerka zasłabła i zabrało ją pogotowie. Wszyscy musieli czekać aż wyjmą jej bagaż z samolotu. Takie są przepisy, że nie mogą wystartować z bagażem pasażera, który nie leci i samolot miał ponad dwugodzinne opóźnienie - stąd Rune dopiero po godzinie 18.00 przyleciał do Wrocławia - wyjaśnił powody nieobecności Rune Holty jego menedżer Robert Gęsiarz.
Menedżer Holty podobnie jak Janusz Kołodziej zwrócił uwagę na niefortunny termin półfinału IMP. - My mieliśmy spotkanie w szwedzkiej Hallstavik. Wiadomo gdzie jest Hallstavik. Chłopacy samochodem do Rawicza dotarli dopiero około godziny 17.00. To wszystko jest chore. Te wszystkie mecze ligowe, które również przekładane są na środę jak mecz Częstochowy z Gorzowem 22 lipca, również powodują niedogodności dla zawodników. A organizowanie rozgrywek ligowych dzień po Grand Prix Wielkiej Brytanii to już w ogóle nieporozumienie - dodał Gęsiarz.
Rune Holta początku rozgrywek nie zaliczy do udanych. Jakie były główne problemy Norwega z polskim paszportem? - Większość zawodników boryka się z problemami sprzętowymi. Nie każdy może się spasować do torów tak, jakby chciał. Nas to również w tym roku dotknęło. Pojawiły się pewne nowości - wszystko staramy się sprawdzać. Ale myślę, że szczyt formy w przypadku Holty przypadnie na Drużynowy Puchar Świata, o czym myślę Marek Cieślak wie, bo zna się na żużlu - zakończył Robert Gęsiarz.