Żużel. Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Panie Frojd, proszę się nie wtrącać w nasze sprawy (felieton)

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Maksym Drabik (kask niebieski)
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Maksym Drabik (kask niebieski)

Najprościej byłoby napisać, "nie wtrącaj się Anders". Bo co to znaczy, że trener szwedzkiej drużyny Maksyma Drabika poucza nas, co mamy robić i pisać. Powiem krótko: nie zaknebluje pan nam ust, panie Frojd.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Napisał Anders Frojd coś w rodzaju listu otwartego. Menedżer szwedzkiego Lejonen Gislaved jest pod wyraźnym urokiem Maksyma Drabika, którego widzi raz na tydzień przez trzy godziny i w związku z tym uważa, że ma prawo nas pouczać (więcej przeczytasz TUTAJ). Bo jego słowa w obronie, to nie tylko zwrócenie uwagi mediom na to, że niesłusznie krytykują Drabika, ale i też próba ustawienia do pionu PZM, sztabu reprezentacji i wszystkich tych, którzy poczuli się urażeni sposobem, w jakim młody zawodnik wymiksował się z ostatniego meczu kadry.

Jeden z moich redakcyjnych kolegów powiedział dosadnie, że Frojd wpie****a się między wódkę a zakąskę. Ja nie będę tak brutalny. Pragnę jedynie zwrócić uwagę, że pan Frojd mówi nie na temat i wtrąca się w sprawy, o których nie ma pojęcia i nie powinien zabierać głosu. Fajnie, że jest zadowolony ze współpracy z Maksymem w Lejonen, ale co to ma wspólnego ze sprawą L-4 i kadrą.

Ciekawe, jaki list wysmarowałby menedżer szwedzkiej drużyny, gdyby tak wyczyn Maksyma skopiował któryś z jego rodaków? Też pisałby o niesprawiedliwej krytyce? A może jednak miałby ochotę powiedzieć, to co trener Marek Cieślak. A ten mówi, że nie widzi Drabika w swojej reprezentacji i nawet nie ma ochoty z nim gadać.

ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy

Żeby było jasne, to nie krytykujemy Maksyma za sportową formę w tym sezonie. Moim zdaniem był najlepszym juniorem 2019 roku. Świadczy o tym nie tylko złoto w IMŚJ, ale i też świetna jazda w PGE Ekstralidze. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, nominując Drabika do grona zawodników, na których potem głosowali kibice przed Galą PGE Ekstraligi.

Docenienie świetnej jazdy nie znaczy jednak, że mam przymykać oko na dziwne, czy wręcz głupie zachowania Maksyma. Nikt nie powinien tego robić, bo tolerowanie takich akcji i sprzyjanie takiemu podejściu do życia, to prosta droga do samozagłady zawodnika, śmierci jego sportowych ambicji. Jeśli Drabikiem nikt nie wstrząśnie, to kolejnych wielkich sukcesów może już nie być.

Dlatego uważam, że Frojd nie powinien publicznie zabierać głosu. Nie ma wiedzy, nie zna okoliczności, a swoimi wypowiedziami najbardziej szkodzi Drabikowi. Przecież teraz Maksym będzie mówił, czego ode mnie chcecie? Poczytajcie, co powiedział Frojd i zrozumiecie, jaki jestem piękny i wspaniały.

Tak wiem, że głos w obronie Maksyma zabrał też Grzegorz Zengota. I po ludzku go rozumiem, bo sam przechodzi trudne chwile, a to zawsze każe inaczej spoglądać na świat. Dlatego powiem, że szanuję opinię Grześka, jako kolegi i rywala Drabika z toru. Z jednym zarzutem pozwolę sobie jednak się nie zgodzić. My nie wchodzimy w prywatne życie i prywatne sprawy Drabika. Piszemy jedynie o tacie, który do niedawna był szefem teamu syna. Zwracamy uwagę na ich sportową relację. To fakty, a nie żadne pranie brudów w mediach.

Znam też jednak zawodników, którzy nie zostawiają na Drabiku suchej nitki. Ze swojej strony mogę tylko ponowić apel, żeby Maksym zmienił doradców i pochylił się nad swoim zachowaniem. Ma talent, potrafi zjednać sobie kibiców, ale ma też wiele cech, które sprawiły, że oderwał się od ziemskiej orbity i podróżuje w rejony, gdzie to wszystko może się dla niego źle skończyć (TUTAJ przeczytasz więcej o dwóch twarzach polskiego złota).

Maksym powinien sobie uświadomić, że ludzie nie będą wiecznie spoglądać na niego łaskawym okiem. To dotyczy także prezesów. Teraz tolerują jego zachowanie, bo zdobywa punkty, jest ważnym ogniwem zespołu. Wystarczy jednak jedno, czy dwa potknięcia, jakaś słabsza passa i przestanie się klepanie po plecach i mówienie, że ten "wredny Ostafiński to się ciągle czepia".

Mimo wszystko życzę Drabikowi dobrze przepracowanej zimy i sukcesów w sezonie 2020. Żużel nie ma obecnie tylu wybitnych postaci, co dawniej, więc każdemu trzeba dobrze życzyć. Dobrze, nie znaczy jednak, że zamykamy się na krytykę. Ona być musi, bo z głaskania po głowie à la Frojd na pewno nic dobrego nie wyniknie. Zresztą szwedzki żużel ma wiele problemów i to ich rozwiązaniem powinien zająć się menedżer Lejonen.

Źródło artykułu: