Przed piątkowym spotkaniem na stadionie im. Edwarda Jancarza Damian Dróżdż w tym sezonie zanotował tylko jeden bieg w PGE Ekstralidze. W Gorzowie, w obliczu kontuzji Fredrika Lindgrena, dostał cztery wyścigi. - Bardzo się cieszę, że dostałem szansę, by pojechać. Tak naprawdę przez praktycznie dwa lata nie ścigałem się w PGE Ekstralidze - mówi Damian Dróżdż w rozmowie z klubową telewizją forBET Włókniarza Częstochowa.
Trzeba powiedzieć, że 23-latek raczej wykorzystał daną mu szansę. W czterech gonitwach dowiózł do mety cztery punkty, zostawiając za swoimi plecami m.in. Andersa Thomsena. To, jak na tak długi rozbrat z najlepszą ligą świata, rezultat całkiem przyzwoity.
- Co prawda dorzuciłem tylko cztery punkty, ale myślę, że jeśli dostane kolejne szanse, na pewno wszystko będzie szło w dobrą stronę. Czuję potencjał - stwierdza Damian Dróżdż.
ZOBACZ WIDEO Trener kadry pracuje nad telemetrią. Będzie mniej błędów sędziowskich
- Błędy, przez które nie zdobyłem więcej punktów, wynikały głównie z rzadkiego ścigania w zawodach. W dwóch biegach nie dograłem też się ze sprzętem i popełniałem błędy na trasie. Myślę jednak, że wszystko z czasem wypracujemy - tłumaczy.
Po powrocie do jazdy Fredrika Lindgrena Damian Dróżdż zapewne za wiele w forBET Włókniarzu nie pojeździ. Jeśli jednak Marek Cieślak da mu kolejną szansę, 23-latek na pewno jej nie zmarnuje.
- Dla Włókniarza zawsze starałem się zostawić całe serce na torze, jeśli była tylko taka możliwość i będę tak nadal robił. Jeśli będą okazje, zostawię całe serducho - zapewnia Dróżdż.
Zobacz też:
Żużel. PGE Ekstraliga. Zardzewiały Anders Thomsen nie pomógł Stali. Duńczyk nadal odczuwa ból
Żużel. Stal - Włókniarz: Gospodarze przeszli obok meczu, ostrzeżenie widmo dla Miedzińskiego (mecz w pigułce)
Taki wniosek mi się nasuwa po lekturze kolejnych artykułów p. Borka.