Jeszcze kilkanaście dni temu Fredrik Lindgren miał wątpliwości, czy zostać w forBET Włókniarzu Częstochowa. W trakcie rowerowych przejażdżek z trenerem Markiem Cieślakiem pytał go, co powinien zrobić. Cieślak oczywiście namawiał Szweda, by podjął rozmowy z prezesem Michałem Świącikiem i dograł temat. Wiele wskazuje na to, że tak się właśnie stało.
Kiedy pytamy prezesa Świącika o przyszłość Lindgrena, to ten mówi wprost, że jest z zawodnikiem po słowie. Co prawda Fredrik nie jest w tym roku tak kosmiczny, jak w pierwszej połowie 2018 roku, ale to wciąż jest bardzo dobry i solidny żużlowiec, na którym można budować mocny zespół. Nic dziwnego, że szef Włókniarza trzyma rękę na pulsie.
Czytaj także: Kasprzak odpalił. Co teraz zrobi prezes Zmora?
Inna sprawa, że 100-procentowej pewności odnośnie pozostania Lindgrena być nie może, dopóki nie zostanie podpisany kontrakt. Obecnie, ze względów formalnych nie jest to możliwe. Umowy z żużlowcami można zawierać dopiero w pierwszej połowie listopada. Dopiero wtedy prezes Świącik będzie mógł powiedzieć: mam Lindgrena.
ZOBACZ WIDEO Ważne informacje w sprawie Grzegorza Zengoty. Motor chce z nim przedłużyć kontrakt!
Jeśli ktoś myśli inaczej, to przypominamy ubiegłoroczną historię z Matejem Zagarem. Klub uzgodnił z nim warunki, prezes uścisnął mu rękę, pojawiła się nawet stosowna informacja na Facebooku, ale kontraktu nie było. Do gry wkroczył szukający wzmocnień Speed Car Motor Lublin i Włókniarz, chcąc zatrzymać Zagara, musiał mu dorzucić około 300 tysięcy do tego, co wcześniej z nim wynegocjował.
Czytaj także: Plusy i minusy weekendu. Pawlicki się zaciął, a Skórnicki buduje wielki Falubaz
W przypadku Lindgrena Włókniarz też musi się mieć na baczności, bo już spekuluje się, że PGG ROW Rybnik po wywalczeniu awansu będzie chciał pozyskać Szweda. Ślązacy już sondują rynek, ale z poważnymi rozmowami wstrzymują się do zakończenia rundy zasadniczej PGE Ekstraligi.