Żużel. SoN. Marek Cieślak odpowiedział krytykom. "Trzeba być ułomnym, by mówić, że mam zmieniać kapitana"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Marek Cieślak

- Trzeba być ułomnym, by mówić, że mam zmieniać kapitana drużyny po jednym zerze - powiedział trener Marek Cieślak. - Czuję się jakby mnie potrąciło małe autko - stwierdził z kolei Maciej Janowski przed 2. finałem SoN.

W 1. finale Speedway of Nations polska drużyna zajęła trzecie miejsce i ma spore szanse na ostateczny triumf, bo traci tylko dwa punkty do prowadzących Australijczyków. Niektórzy krytykowali jednak trenera Marka Cieślaka za to, że bardzo długo stawiał na Macieja Janowskiego, który przywoził same zera (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Sam Cieślak bardzo mocno odpowiedział swoim krytykom. - Trzeba być ułomnym, by mówić, że mam zmieniać kapitana drużyny po jednym zerze, jak on wprowadził korekty po nieudanym wyścigu, itd. Przecież to jest doświadczony zawodnik - stwierdził trener reprezentacji Polski w rozmowie z Canal+.

Czytaj także: Cel Polski w SoN bez zmian - złoto

Szkoleniowiec polskiej kadry podkreślił, że w sobotę Janowskiego zjadła presja, stąd m.in. wjazd w taśmę w pierwszym wyścigu. - To pokazuje jaka duża odpowiedzialność jest na zawodnikach w tych zawodach. W Grand Prix żużlowiec zbiera dla siebie punkty, a w Speedway of Nations dla drużyny. Maciek zaliczył falstart, miał taśmę. Potem każdy wprowadził korekty po jednym wyścigu, bo tor był trudny. Maciek nie miał tej szansy - wyjaśnił Cieślak.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Cegielski: Zawodnicy lali wodę do baku, a ja zatrułem się płynem do mycia

W niedzielę Janowskiego nie zobaczymy w akcji, bo zawodnik nie czuje się najlepiej po upadku, do którego doszło w ostatnim wyścigu 1. finału Speedway of Nations. - To była sprawa oczywista zaraz po wypadku. Rozmawialiśmy z Maćkiem i było wiadome, że nie będzie zdolne do jazdy. Patryk był psychicznie przygotowany do tego, że pojedzie - zdradził Cieślak.

Janowski w rozmowie z Łukaszem Benzem podkreślił, że jego upadek mógł zakończyć się jeszcze gorzej. - Czuję się jakby mnie potrąciło małe autko. Jest to szybki tor, dojazd do pierwszego łuku jest długa, więc prędkość jest zbudowana. To są nieprzyjemne upadki, bo ciężko się na nie przygotować. Dostajemy strzał od tyłu i lecimy jak kukła. Mam mocno obite całe ciało. Od pięty po szyję i głowę - powiedział kapitan reprezentacji Polski.

W tym sezonie Janowski leczył już kontuzję barku, na który upadł również w Togliatti. - Bark odczuwałem mocno początkowo, ale potem puknąłem w blachę, którą mam tam zamontowaną i okazało się, że wszystko będzie dobrze - zażartował żużlowiec z Wrocławia.

Czytaj także: Sędzia skrzywdził Polaków w Speedway of Nations

Janowski zgodził się przy tym ze stwierdzeniem Cieślaka, że w Speedway of Nations presja jest większa jak w Speedway Grand Prix. - Na pewno stresu jest więcej. To inny wymiar niż w zawodach indywidualnych, bo reprezentujemy swój kraj. Każdemu bardzo zależy. Niełatwo zaczynać od taśmy, te zawody nie ułożyły się ode mnie najlepiej - podsumował.

Źródło artykułu: