Beniaminek PGE Ekstraligi po niewielkiej porażce we Wrocławiu (43:47) w rewanżu z Betard Spartą miał chrapkę na zgarnięcie pełnej puli. Apetyty na trzy punkty dodatkowo wzrosły po wypadku Taia Woffindena, który po kraksie nie był zdolny do kontynuowania zawodów. Koniec końców Speed Car Motor Lublin został jednak z niczym.
Betard Sparta, mimo braku lidera, pokazała wielki charakter i wyszarpała wyjazdowe zwycięstwo, triumfując w Lublinie 48:42. Taki rezultat dał wrocławianom punkt bonusowy za lepszy bilans w dwumeczu.
Zobacz: Żużel w obrazkach. Weekend pachnący gipsem. Żarty się skończyły
- Jestem bardzo zawiedziony. To zdecydowanie nie był nasz dzień, a ja sam spisałem się bardzo źle. Jeśli chcemy wygrywać mecze, to każdy w zespole musi punktować. Betard Sparta Wrocław po prostu okazał się lepsza - stwierdza w rozmowie z lubsport.pl Mikkel Michelsen.
Duński żużlowiec beniaminka PGE Ekstraligi przyczyn porażki z Betard Spartą Wrocław nie chce szukać w lubelskim torze. Speed Car Motor przegrał, bo po prostu był słabszą drużyną.
- Nawierzchnia podczas każdych zawodów jest trochę inna i zmienia się zależnie od pogody oraz innych czynników. Oczywiście mieliśmy problemy ze znalezieniem dobrych ustawień, ale tor był równy dla wszystkich i nie można się tym usprawiedliwiać. Łatwo jest wymyślać różne wymówki, a trzeba przyznać, że po prostu byliśmy słabsi - mówi Michelsen.
Zobacz: Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: Coś ty narobił Motorze?! (felieton)
Kolejnym rywalem Speed Car Motoru w PGE Ekstralidze będzie Get Well. Spotkanie w Toruniu zaplanowano na 21 czerwca.
ZOBACZ WIDEO: Doping technologiczny. Czy jest możliwe, aby żużlowcy dolewali coś do silników?