Do naszej redakcji trafiło nagranie, które obrazuje całą sytuację. Zdarzenie trwało kilka sekund. Laser został nakierowany na żużlowca gości Gleba Czugunowa, który jechał w kasku białym. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to niewinna zabawa i nie stało się nic złego. - Spotkałem się z taką sytuacją w trakcie swojej kariery - mówi nam Tomasz Gollob.
- Kiedyś kibice w Lonigo świecili mi takim laserem w oczy. Chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić, że takie historie są niedopuszczalne. Zawodnicy nie powinni być rozpraszani ani na starcie, ani tym bardziej podczas jazdy, kiedy ich motocykle się rozpędzają i osiągają bardzo dużą prędkość. Uważam, że należy jak najszybciej pochylić się nad tym tematem. To zadanie dla wszystkich ludzi, którzy zajmują się kwestiami bezpieczeństwa na żużlowych torach - dodaje najlepszy w historii polski żużlowiec.
Zobacz także: Słodki smak cytryny. Mark Lemon wyciągnie toruński zespół z ciemnego dołu?
Podobne zdanie ma na ten temat Krzysztof Cegielski. - Musimy pamiętać, że zawodnik od momentu startu do zakończenia wyścigu jest przyzwyczajony do konkretnych okoliczności. Ich zaburzenie w niespodziewany sposób może spowodować u niego szok i nerwową reakcję. Najgorzej, jeśli coś takiego wydarzy się w trakcie jazdy. Przykładem może być prosta lub wejście w łuk. To ma ogromne znaczenie pod kątem bezpieczeństwa. Gdy do takiej sytuacji dochodzi na starcie, jak w tym konkretnym przypadku, to takiego ryzyka jeszcze nie ma. Zawodnik może po prostu gorzej wykonać element - zauważa.
ZOBACZ WIDEO Start do wyścigu 14. w meczu Włókniarz - Betard Sparta
Cegielski tłumaczy nam, że żużlowcy podczas zawodów zmagają się z różnymi warunkami. Czasami problem stanowi zbyt mocne słońce. Wtedy jednak ryzyko nie jest tak duże, bo żużlowcy od początku rywalizacji są wszystkiego świadomi. - Tak dzieje się czasami w Lublinie. Kiedy zawody są rozgrywane w ciągu dnia, to zdarza się, że na wejściu w drugi łuk słońce mocno "daje" w oczy. Nie pomaga nawet zastosowanie bardzo ciemnych szybek. Zawodnik jest jednak świadomy takich okoliczności. Lasera nikt się nie spodziewa i nagły atak takim urządzeniem może oślepić żużlowca do tego stopnia, że stanie się coś bardzo złego - wyjaśnia.
Zobacz także: Elitserien: efektowne przełamanie Rospiggarny. Dobry występ Norberta Kościucha
Dodajmy, że w całym zdarzeniu nie ma mowy o winie forBET Włókniarza, ale władze ligi już zareagowały i nie chcą dopuścić do występowania takich sytuacji w przyszłości. - Takie incydenty są niedopuszczalne i trzeba na nie zwrócić większą uwagę, bo zmieniają się czasy i pojawiają się coraz to inne zagrożenia - mówi Przemysław Szymkowiak z PGE Ekstraligi. - Skierujemy do klubów pisma, w których zlecimy, aby ich wewnętrzne regulaminy stadionowe zostały jak najszybciej zaktualizowane, a lasery znalazły się na listach przedmiotów zabronionych, których nie można wnosić na stadiony. Apelujemy do kibiców, aby pamiętali, że niebezpieczeństwo mogą również stanowić rzucane na tor w trakcie wyścigów serpentyny lub jakiekolwiek przedmioty. Doping na meczach jest bardzo ważny, ale bezpieczeństwo zawodników musi być sprawą nadrzędną - dodaje.