Tomas H. Jonasson: Dostałem propozycję kontraktu, za który mógłbym sobie kupić hamburgera (wywiad)

WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Na zdjęciu: Tomas H. Jonasson
WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Na zdjęciu: Tomas H. Jonasson

Tomas H. Jonasson nie ma szczęścia do stabilizacji w klubach, w których jeździ. Szwed mocno interesuje się przyszłością pilskiego żużla, gdyż to na Polonii oraz na długim torze skupił się w tym sezonie.

W środę Tomas H. Jonasson zaprezentował się z dobrej strony w Turnieju o Puchar Prezydenta Gdańska - Memoriale Zbigniewa Podleckiego. Zawodnik ten miał po drodze bardzo źle wyglądający upadek, na szczęście obyło się na strachu. Ten sezon jest jednak dla niego bardzo trudny. Nie ma zatrudnienia we własnym kraju, jego polski klub dostaje w ostatnich tygodniach ciosy z każdej strony, do tego próbuje szczęścia w innej odmianie żużla. To jednak mimo wszystko nadal barwna postać, a takie w światowym żużlu są bardzo potrzebne.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Pan, podobnie jak reszta zespołu z Piły jest w bardzo trudnej sytuacji. Po ostatnim walkowerze żyjecie w sporej niepewności. Jak się pan z tym czuje?

Tomas H. Jonasson, żużlowiec Euro Finannce Polonii Piła: Przed ostatnim meczem dosypano nawierzchnię i oglądałem wideo z treningu. Tor wyglądał bardzo dobrze i wszystko wyglądało tak, jak mogliśmy sobie tego zażyczyć. Nawierzchnia była gładka, nie było żadnych dziur i wszystko wskazywało na to, że da się spokojnie jechać. Po dwóch dniach przyszedł mecz ligowy i zobaczyliśmy wielkie dziury i tor, który się totalnie nie trzymał. Byłem w szoku szczególnie jak słyszałem różne historie dlaczego tak go przygotowano.

Para Cyfer-Bech wygrała turniej w Gdańsku. Zobacz więcej!

Czyli mieliście do czynienia z dwoma szkołami przygotowania toru - Polonii i komisarza toru, które zastosowane naraz po prostu nie wypaliły?

Coś w tym jest, choć nie chcę tutaj stosować żadnych wyroków, nie jestem od tego. Wszystko zależy od tego jak przygotowuje się tor, w mojej opinii nie można go otworzyć na dzień przed meczem i pozwolić na to, by nasiąknął wodą. Uważam że osoby odpowiedzialne za tor w Pile robią swoją robotę od wielu lat i czynią to bardzo dobrze. Szczególnie dlatego tak mnie zaskoczyło to, jak to wyglądało. Według mnie wina nie leżała po stronie klubu z Piły.

ZOBACZ WIDEO Tylko Bartosz Zmarzlik może dorównać Taiowi Woffindenowi?

A jaka była pana reakcja kilka tygodni wcześniej, po zobaczeniu zdjęć z toru na Złotym Kasku? Widzieliśmy betonowe elementy na torze.

Jestem zawodnikiem Euro Finannce Polonii Piła, a nigdy wcześniej ich nie widziałem i naprawdę nie wiem co powiedzieć na ten temat, w końcu były one naprawdę wyraźnie widoczne. Oczywiście nie powinno to tak wyglądać. Wierzę w to, że każdy chciał dobrze. Ostatnie tygodnie i dyskusje dotyczące betonowych elementów, dziur w torze, komisarzy toru sprawiły, że miałem wielki mętlik w głowie. Nie miałem nawet czasu na to, by spokojnie usiąść i to sobie przemyśleć.

Dochodzą do pana słowa działaczy mówiących, że nie wiedzą czy Polonia będzie dalej startowała w lidze polskiej?

Jest nam bardzo trudno jako całemu klubowi. Wygląda to tak, że z każdej strony otrzymujemy ciosy, które przyjmują zarówno klub, kibice, jak i sami zawodnicy i ich rodziny. Wielu osobom zależy na tym, by ten klub funkcjonował jak najlepiej i nie chciałbym żeby karać i kopać leżącego, gdy nie jest to konieczne.

Pan chyba nie ma szczęścia przy swoich decyzjach. Niemal zawsze gdy podpisze pan gdzieś kontrakt, klub ma mniejsze lub większe problemy.

To jest niesamowite. Sam już się z tego śmieję, pieniądze się mnie zdecydowanie nie trzymają po decyzjach, jakie podejmuję w swoim życiu. Gdy tak o tym myślę, jest naprawdę ciężko.

Rafael Wojciechowski zrobił psikusa swoim podopiecznym. Zobacz więcej!

A jak pan reaguje na to, że kluby w których pan wcześniej startował gdy miały problemy, teraz regularnie płacą zawodnikom?

Są kluby które płacą, pytanie jednak jakiego rzędu są to pieniądze. To już zupełnie inna historia. Cóż ja jednak mogę zrobić, to wygląda tak jak wygląda.

Nie podpisał pan kontraktu w Szwecji. Dlaczego? Czy to się jeszcze może zmienić?

To prawda, nie podpisałem żadnej umowy w Szwecji na 2019 rok. Oczywiście przed sezonem były negocjacje kontraktu, ale gdy już miałem podpisywać umowę usłyszałem, że może by tak ściąć mocno stawkę. Na koniec wyszło tak, że mógłbym jeździć za hamburgera, na nic innego by mnie nie było stać. Taki jest powód tego, że nie mam kontraktu w Szwecji.

Czy to oznacza że na trzecim poziomie rozgrywkowym w Polsce zarabia się więcej niż w Elitserien?

Nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie, bo wszystko zależy tu od konkretnego zawodnika. Powiem jednak tak. Mnie, zawodnikowi ze Szwecji, w moim kraju zaproponowano gorsze warunki niż w Polsce. To jest przerażające. Dlatego jestem teraz tylko zawodnikiem Euro Finannce Polonii Piła, a nie szwedzkiej Elitserien. Taki jest powód.

Czy wobec tego myśli pan by pójść do "normalnej" pracy, która nie jest związana z żużlem?

Coś jest na rzeczy, chociaż żużel to moja pasja. Ja to robię od dawna i nie chcę z tym kończyć. Dlatego właśnie zacząłem startować na długim torze. Jak tylko nie jeżdżę na żużlu, jeżdżę w long tracku.

Czy to jest sposób na to, by jakoś uratować ten sezon?

Nie uważam, że coś jest już stracone. Naprawdę wierzę w to, że wszystko wyjdzie dobrze z Polonią. Do tego długi tor pozwoli mi być w bardzo dobrej formie i będę miał też więcej czasu dla rodziny. Z każdej negatywnej sytuacji można wyciągnąć pozytywy.

A jakie są największe różnice pomiędzy jazdą na długim torze i na żużlu klasycznym?

Przede wszystkim prędkość. Obiekty te mają długość od 600 metrów do 1,2 kilometra, więc jeździmy od 180 do 200 kilometrów na godzinę. To najbardziej ekscytujące. Gdy zawodnik się napędza i zbliża się do granicy 200 kilometrów na godzinę i trzeba wejść w łuk, to czuje się taką ekscytację, którą wprost kocham! Cała społeczność związana z długim torem jest też inna.

A czy jest to sport w pełni profesjonalny?

Oczywiście, że tak. Ci zawodnicy jeżdżą na torach, mają swoje teamy i uważam, że long track się mocno rozwija. Nie chcę tutaj być źle odebrany, ale według mnie coraz więcej zawodników będzie przechodzić na długi tor. Ściganie się naraz w obu odmianach żużla to też bardzo fajne doświadczenie. Pamiętam jak 3 dni po treningu na długim torze pojechałem do Opola i czułem się jakbym jeździł na motocyklu do miniżużla. Oczywiście jednak uwielbiam jeździć na torach każdego rodzaju.

Ale technika bardziej potrzebna jest w żużlu klasycznym?

To prawda, na długim torze trzeba mieć jednak większe jaja. Jeden mały błąd i jadąc 200 kilometrów na godzinę możesz przelecieć w trybuny. To tak naprawdę dwa totalnie różne sporty. W obu skręca się w lewo i chyba przede wszystkim to je łączy.

Źródło artykułu: