Po tym, jak Stal Rzeszów nie otrzymała licencji na tegoroczny sezon, kilku zawodników zostało bez pracy. Jednym z nich był Ernest Koza, który długo szukał nowego pracodawcy. W końcu trafił do OK Bedmet Kolejarza Opole, jednak póki co nie zadebiutował w barwach tego klubu.
W międzyczasie mocno skomplikowała się kadrowa sytuacja Unii Tarnów, gdzie na kilka tygodni wypadł kontuzjowany Artur Mroczka. W tej sytuacji szefostwo Jaskółek chce ściągnąć Ernesta Kozę, sam zawodnik też chciałby wrócić do macierzystej drużyny. Jest jednak pewien problem.
Zobacz: ROW - Unia: znamy zestawienie gości (składy)
- Potwierdzam, że chciałbym skorzystać z propozycji Unii Tarnów i przejść do klubu, w którym się wychowałem. Niestety władze Kolejarza nie chcą wyrazić na to zgody, tymczasem w Opolu nie miałem jeszcze okazji startu w meczu ligowym. Sytuacja jest dla mnie dziwna, gdyż nie dość, że nie mam możliwości startów w lidze, to dotychczas nie otrzymałem z opolskiego klubu ani złotówki - komentuje Ernest Koza dla "Dziennika Polskiego".
Co więcej, Koza ma otrzymać powołanie na nadchodzące spotkanie opolskiej ekipy. - W niedzielę Kolejarz będzie rywalizował w Krośnie z zespołem Wilków i podobno mam znaleźć się w składzie opolan na ten mecz - dziwi się Koza.
Zobacz: Nice 1.LŻ. Siedmiu wspaniałych: Życiówka Wiktora Kułakowa. Mocny duet Ostrovii
W Tarnowie zdają sobie sprawę, że nie mogą przeciągać liny i czekać na Kozę w nieskończoność, dlatego chcieliby zamknąć transakcję do niedzielnego meczu czwartej kolejki w Rybniku. Sytuacja jest dynamiczna.
ZOBACZ WIDEO Jakub Jamróg: Zdawałem sobie sprawę, że czeka mnie ciężki sezon we Wrocławiu