Głośne nazwiska wśród nieobecnych. Oni nie pojadą na początku sezonu PGE Ekstraligi

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Jarosław Hampel
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Jarosław Hampel
zdjęcie autora artykułu

W pierwszej fazie nowego sezonu PGE Ekstraligi zabraknie pod taśmą kilku zawodników, którzy z różnych przyczyn są zmuszeni odpocząć od ligowej rywalizacji. Trzeba przyznać, że "drużyna" złożona z nieobecnych imponuje personaliami.

To niestety szalenie mocny zestaw nazwisk

W piątek meczami w Zielonej Górze i Częstochowie zostanie zainaugurowany jubileuszowy dwudziesty sezon PGE Ekstraligi. Dokończenie premierowej rundy odbędzie się w niedzielę w Lesznie i Lublinie. Zbliżające się zmagania o tytuł drużynowego mistrza Polski zapowiadają się doprawdy ekscytująco i pod względem opakowania będą pierwszymi takimi w historii. Wszystkie mecze będą bowiem transmitowane na żywo w telewizji. Początek odbędzie się jednak w mocno okrojonym składzie. Kontuzje oraz inne zawirowania sprawiają, że kilka głośnych nazwisk nie zobaczymy podczas pierwszych meczów o punkty. Są w tym gronie medaliści mistrzostw świata, Europy i Polski. Lista naprawdę robi wrażenie. Można tylko ubolewać, że w głównej mierze pech pozbawił kibiców możliwości obejrzenia tych zawodników na starcie nowej kampanii. Przedstawiamy ich na kolejnych stronach. Zobacz także: Kibice w Lublinie stali po bilety widmo... w środku nocy [nextpage]

Greg Hancock (bez klubu) Odkąd polska liga otworzyła się na obcokrajowców, nie zdarzyłoby się, by tak utytułowany lewoskrętny nie miał podpisanego kontraktu przed pierwszą kolejką. Ostatnim zawodnikiem bez umowy, a mającym w dorobku złoto IMŚ był Mark Loram - w 2001 roku dołączył do Polonii Bydgoszcz w czerwcu. Oczywiście potencjalnych chętnych na Hancocka nie brakuje. Przewinęło się kilka klubów, które miały być zainteresowane czterokrotnym mistrzem globu, ale jak na razie nikt się z nim nie związał. Amerykanin to drogi pracownik i po fiasku ze Stalą Rzeszów musi czekać na oferty. Pytanie: czy się doczeka, czy sam zacznie się niecierpliwić. Zobacz także: Siódemka 1. kolejki Nice 1.LŻ. Bezbłędny Timo Lahti

ZOBACZ WIDEO Cztery okrążenia z Tomaszem Bajerskim

[nextpage]

Alan Szczotka (truly.work Stal Gorzów) W ostatnim sezonie podstawowy zawodnik drużynowych wicemistrzów Polski. Groźnej kontuzji nabawił się w dość prozaiczny sposób. W marcu poślizgnął się na schodach, uszkodził lewe kolano i plany powrotu po zimie do treningów na torze spaliły na panewce. Poważny kłopot dotyczy łąkotki. Szczotka musiał mieć wstawioną nową, sztuczną. Młodzieżowiec musi uzbroić się w cierpliwość, przejść okres rehabilitacyjny i jak przyznał trener Stanisław Chomski jego podopieczny prędko nie wróci na motocykl. Mówi się nawet o jeszcze dwumiesięcznej absencji. Zobacz także: W pogoni za Gollobem. Czwarty raz Zmarzlika w PGE Ekstralidze? [nextpage]

Grzegorz Zengota (Speed Car Motor Lublin) Najpoważniej kontuzjowany, ale w całym tym nieszczęściu jest też pewna doza... szczęścia. W lutym nowa twarz beniaminka doznała skomplikowanego złamania prawej nogi podczas przygotowań na motocrossie w Hiszpanii. Stało się jasne, że Polak opuści pierwsze tygodnie, ale nikt nie sądził, że kontuzja będzie tak poważna i że dojdzie do takich problemów. Zengota najadł się wiele strachu, bo - jak sam przyznał - istniało nawet ryzyko amputacji kończyny. Na szczęście lubelscy lekarze należycie zaopiekowali się chorą nogą i ten może koncentrować się na rehabilitacji. Trudno jednak rokować, kiedy wróci na tor. Uraz był i wciąż jest bardzo poważny. Zobacz także: Jacek Gajewski: Nie szukajmy atutów Motoru Lublin na siłę [nextpage]

Rune Holta (Get Well Toruń) Początek kłopotów 45-latka miał miejsce już w lutym ubiegłego roku w Grudziądzu. Zawodnik z własnej winy niebezpiecznie upadł na tor, został uderzony motocyklem - złamał nogę, uszkodził też dłoń. Widmo długiego leczenia naturalnie powodowało u toruńskich kibiców duży niepokój i obawy o kondycję Holty w nowym sezonie. Miał być do niego przygotowany, ale już na pierwszym treningu zaliczył kolejny upadek. Tym razem mocno zbił klatkę piersiową. Norweg z polskim paszportem od tamtej pory nie siedział na motocyklu i szybko stało się jasne, że nie wystąpi w pierwszych spotkaniach. Być może uda mu się wrócić na trzecią rundę. Zobacz także: Filip Nizgorski dostał prezent od Jacka Frątczaka [nextpage]

Grigorij Łaguta (Speed Car Motor Lublin) Drugi z wyróżnionego grona, który nie musi zmagać się z problemami zdrowotnymi, choć niejako to od nich miała zacząć się cała saga z Rosjaninem w roli głównej. Dwa lata temu trafił do szpitala, gdzie miał przyjąć niedozwolony środek - meldonium. Wpadł podczas kontroli antydopingowej, ale dopiero... kilkanaście tygodni później. Dyskwalifikacja trwała w sumie 21 miesięcy, Rosjanin wrócił już na tor, ale do debiutu w barwach Motoru dojdzie dopiero w połowie maja (6. runda), gdy będzie mógł zostać oficjalnie potwierdzonym do startów. Do tego czasu lublinianie będą musieli radzić sobie więc nie tylko bez Zengoty, ale i bez wzbudzającego zwykle duże kontrowersje żużlowca z Władywostoku. Zobacz także: Marta Półtorak: W niedzielę będę kibicować Motorowi [nextpage]

Artiom Łaguta (MRGARDEN GKM Grudziądz) Do upadku podczas pierwszego startu w niedzielnym Memoriale Edwarda Jancarza w Gorzowie nie doszło z jego winy. Jadący przed nim Rafał Karczmarz wywrócił się, na swoje nieszczęście Łaguta nie mógł już wiele zrobić i też zapoznał się z nawierzchnią. Złamany prawy obojczyk wyklucza rosyjskiego żużlowca z jazdy u progu sezonu. Pocieszeniem jest fakt, że nie doszło do komplikacji i być może 28-latek za około trzy tygodnie będzie w stanie ponownie wsiąść na motocykl. GKM ma do tego czasu stosować za swojego lidera zastępstwo zawodnika. Zobacz także: Prognoza pogoda na weekend. Są mecze zagrożone [nextpage]

Jarosław Hampel (Fogo Unia Leszno) Wydawało się, że ostatnim, którego dopadł pech przed inauguracją będzie młodszy z braci Łagutów, ale żużlowe życie postanowiło raz jeszcze napisać własny scenariusz i niestety ze złym zakończeniem. We wtorek w Ostrowie podczas eliminacji Złotego Kasku Hampel uczestniczył w kolizji z Szymonem Woźniakiem, wskutek której złamał prawą łopatkę. Szkoda tym większa, że jeździec mistrzów kraju z Leszna, który w trakcie swojej kariery doświadczył przecież kilku poważnych lub bardzo poważnych kontuzji, zaanonsował w marcu wysoką dyspozycję. Jak już wstępnie informowano, na tor powinien wrócić w maju.

Zobacz także: Legenda zbliża się do pół tysiąca meczów w krajowej elicie

Źródło artykułu: