Młodym zawodnikom ciągle ciężko o dojścia do dobrych tunerów. Szlauderbachowi pomógł Hampel (wywiad)

WP SportoweFakty / Mariusz Krupa / Na zdjęciu: Szymon Szlauderbach
WP SportoweFakty / Mariusz Krupa / Na zdjęciu: Szymon Szlauderbach

- Dzięki Jarkowi Hampelowi i klubowi z Leszna udało mi się nawiązać współpracę z tunerem Janem Anderssonem - mówi Szymon Szlauderbach. Junior podkreśla, że zawodnikom w jego wieku ciągle trudno o samodzielne przebicie się do topowych mechaników.

[b][tag=71535]

Kamil Hynek[/tag], WP SportoweFakty: Widzi pan jakąś szansę na załapanie się do składu Fogo Unii Leszno, czy skupia się pan na dalszych startach w drugoligowym klubie partnerskim z Rawicza. Nie ukrywajmy, wygryzienie Bartosza Smektały albo Dominika Kubery będzie graniczyło z cudem. O ile, odpukać nie przydarzy się któremuś kontuzja.[/b]

Szymon Szlauderbach, Fogo Unia Leszno: W zeszłym sezonie też nie liczyłem, że pojadę w meczu PGE Ekstraligi. Skorzystałem na nieszczęściu i urazie Dominika. Wystąpiłem w dwóch meczach i nie ukrywam, towarzyszyły mi olbrzymie emocje. Trochę to przeżywałem. Cieszę się, że udało się posmakować tej ekstraligi i teraz nie jestem już taki "zielony", wiem czym to się je. Co do nadchodzących rozgrywek... będę walczył. Chcę stawać się coraz lepszym zawodnikiem. Nic więcej obiecać nie mogę. Poza tym snucie teraz planów nie ma sensu. Życie wszystko weryfikuje.

To Leszno, a Rawicz?

Dobrze, że jest. Mamy alternatywę, startując tydzień w tydzień jestem w rytmie meczowym. Przekonałem się na własnej skórze, że 2. LŻ. naprawdę nie jest łatwa. Przechodzą do niej coraz lepsi zawodnicy i tym sposobem jej poziom rośnie.

Czytaj także: Janusz Kołodziej: Lata lecą. Ten sezon to dla mnie ostatni dzwonek

Mam wrażenie, że panu znakomicie zrobił ten rok spędzony w Wandzie Kraków. Można wiele zarzucić tamtejszym działaczom jeśli chodzi o sprawy finansowe i organizacyjne, ale pan już na starcie kariery przeszedł prawdziwą szkołę życia. Tam wyraźnie podniósł pan swój poziom i zbiera tego owoce teraz. Dobrze mi się wydaje?

Zgadza się. Licencję zdałem w sezonie 2016, ale wówczas nie udało się odjechać zbyt wiele turniejów. Raz, że byłem świeżo po licencji, a później już w drugich zawodach doznałem kontuzji. Następnie dzięki Januszowi Kołodziejowi trafiłem do Krakowa. Wyniki może nie były oszałamiające, ale zdobyłem mnóstwo cennego doświadczenia. Poznałem wiele nowych, trudnych torów. Od tej pory ciągle zaliczam progres.

ZOBACZ WIDEO Ważna rola ojców w żużlowych teamach. Zmarzlik i Janowski zdradzają szczegóły

Praktycznie cała ekipa Fogo Unii Leszno korzystała, bądź do maja jeszcze po korzysta, z usług tunera Jana Anderssona. Pan również jest w tym gronie. Dla tak młodego żużlowca zawirowania z mechanikami w roli głównej są chyba dość kłopotliwe?

Posiadałem dwa silniki od Anderssona. W trakcie sezonu dokupiłem kolejną, nową jednostkę. Zimą dostaliśmy przykrą informację o emeryturze Szweda. Nie mam z tym problemu, szanuję jego decyzję. Na pewno z tego powodu nie odwrócę się od niego, do maja mam zamiar spożytkować tę współpracę do maksimum.

Do maja trochę czasu zostało.

Mimo wszystko, jestem zmuszony myśleć do przodu, a nie według zasady jakoś to do maja będzie. Z tego powodu szukamy pewnych alternatyw i rozwiązań. Jesteśmy na dobrej drodze, by pozyskać nowych tunerów, a o to proszę mi wierzyć jest naprawdę trudno. W szczególności zawodnikom na dorobku, dopiero zaczynającym przygodę z poważnym speedwayem.

Czytaj także: Dominik Kubera: Czwarte miejsce w IMŚJ nie zabolało

Z tego wynika, że ma pan w zanadrzu jakieś zastępstwo?

Na horyzoncie pojawiła się pewna opcja awaryjna, lecz nie chciałbym na razie o niej zbyt wiele mówić. Wolałbym nie zapeszać i wychodzić przed szereg, zwłaszcza póki temat nie jest dograny w stu procentach.

Pan do Anderssona dotarł sam, czy musiał poprosić o wstawiennictwo bardziej doświadczonego i uznanego na rynku kolegi? Skądinąd wiadomo, że podobne praktyki są stosowane od lat.

Dokładnie tak było z Janem. Bardzo wiele pomogli mi Jarek Hampel i leszczyński klub. Dzięki nim pozyskałem silniki od Anderssona i jestem z nich bardzo zadowolony. On jest na najwyższym poziomie, każda wpadka jest raczej rezultatem niedostatków jeździeckich. Popełniam jeszcze kupę błędów. Nie mam w zwyczaju zwalać winy na sprzęt, czy przełożenia.

Źródło artykułu: