10 Years challenge: Łaguta miał podbić świat, a pozostał w cieniu brata

Grigorij Łaguta wdarł się przebojem do polskiej ligi wraz z Lokomotivem Daugavpils. Jego agresywna jazda powodowała, że przed dekadą niektórzy widzieli w nim czołowego zawodnika Grand Prix.

Na pewnym etapie mogło się wydawać, że Grigorij Łaguta nigdy nie opuści łotewskiego Daugavpils. Był tam lokalnym bożyszczem. Z tym klubem zadebiutował w polskiej II lidze, by po dwóch sezonach awansować o szczebel wyżej. Rosjanin kolekcjonował kolejne "trójki" i mimo propozycji z najlepszych klubów, pozostawał na Łotwie.

2009 - Łaguta królem Daugavpils

To już były czasy, gdy I-ligowi rywale musieli się liczyć z Lokomotivem. Zwłaszcza, że Łotysze dysponowali atutem własnego toru i z łatwością odprawiali kolejne zespoły. Łaguta miał w tym spory udział. Rozgrywki przed dekadą kończył ze średnią biegową na poziomie 2,302. Jego drużyna zajęła zaś drugie miejsce w tabeli.

Łaguta miał wtedy 25 lat i wydawać się mogło, że świat stoi przed nim otworem. W Daugavpils pod jego okiem rozwijał się młodszy brat Artiom, ale to Grigorij prezentował się atrakcyjniej i skuteczniej.

Miał też już na swoim koncie pierwsze występy z "dziką kartą" w cyklu Grand Prix. Kwestią czasu miały być jego regularne starty w mistrzostwach. Zwłaszcza, że SGP potrzebowało kolejnego żużlowca ze Wschodu, który byłby w stanie wypromować żużel w Rosji.

2019 - zawieszony w próżni

Po dekadzie Łaguta mógłby zaśpiewać za Ryszardem Riedlem, że "nic się nie z mych marzeń nie spełniło". Rosjanin nigdy nie został pełnoprawnym uczestnikiem SGP, i pewnie nigdy już nim nie będzie. Na pocieszenie ma chociaż tytuł mistrza Europy z 2011 roku.

Wprawdzie Łaguta, wbrew niektórym opiniom z 2009 roku, dał się namówić na odejście z Daugavpils, ale nigdy nie miał w sobie woli do podbicia świata. Najlepszym dowodem na to jest jego podejście do eliminacji SGP, bo wielokrotnie do nich nie przystępował. W Ekstralidze długo za to brylował w Częstochowie, gdzie na pewnym etapie był traktowany podobnie jak przed laty w Daugavpils. Problemy finansowe Włókniarza i upadek klubu zmusiły go jednak do poszukania innej ścieżki kariery.

Rosjanin stał się też bohaterem głośnej afery dopingowej w roku 2017. Wpadł na stosowaniu meldonium, przez co do maja jest zawieszony w próżni. Dopiero wtedy zobaczymy go w barwach ROW-u Rybnik w Nice 1.LŻ. I znowu, jak przed dekadą, będzie mógł wykazać się w I-ligowych realiach.

ZOBACZ WIDEO Patryk Dudek nie zamierza słuchać Witkowskiego. Ojciec jest mu potrzebny

Komentarze (18)
4est
28.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Artiom ma dobry start i to jedyne w czym przewyższa Grigorija. Grisza ma lepszą technikę, waleczność, dobrze jeździ parą. Dla mnie to zawodnik na podium GP. Jeśli wróci do kadry to Rosjanie to Czytaj całość
Ptasior
28.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dla mnie to jeden z najlepszych zawodników jakich w życiu widziałem szkoda że zostal złapany na tym na czym został zupełnie było mu to niepotezbne ale wreszcie wraca i mam nadzieję będzie ciesz Czytaj całość
PoloniaWielka
28.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skąd wniosek, ze Grisza już nigdy nie pojedzie w GP? A w cieniu brata to znalazł się dopiero po wpadce dopingowej. Grisza był zawsze dobry, a Artiom to startowiec który trafił zlote silniki. ZO Czytaj całość
avatar
Don Diego de la Vega
27.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Co to do wuja pana jest "bożyszcz"? Kuczera Ty dzbanie, kupić Ci słownik? 
avatar
Rybnicki_Rekin
27.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zorro był uczestnikiem cyklu GP mając ponad 40 na karku, więc czemu Grisza by nie mógł? :)