Żużlowe Tango to cykl felietonów Krzysztofa Cugowskiego, wokalisty rockowego, głosu Budki Suflera.
***
Źle nam się zaczyna ten rok, skoro na starcie odpada jedna drużyna. Na dokładkę tak wielce zasłużona, jak Stal Rzeszów. Żeby było jeszcze gorzej, to strata dotyczy ściany wschodniej, gdzie poza Speed Car Motorem Lublin już nic nam nie zostało. Szkoda Stali, bo jednak miała sukcesy, a przede wszystkim dawała wiele radości kibicom żużla. Skoro jednak w Lublinie, po 24 latach przerwy wróciła Ekstraliga, o przerwach w funkcjonowaniu nie wspominając, to wypada mieć nadzieję, że w Rzeszowie liga też szybko wróci.
Tak na marginesie, to żałuję, że Motor jednak upiera się, żeby nie skorzystać z okazji na zakontraktowanie Grega Hancocka. Nie chcą, choć skład wygląda słabo. Oczywiście jestem optymistą i lokalnym patriotą, więc bardzo chciałbym wierzyć, że będzie dobrze, ale prawda jest taka, że trzeba liczyć na cud i wystrzał formy Roberta Lamberta oraz na to, żeby wszystko inne w miarę nieźle zagrało.
Wróćmy jednak do siedmiu drużyn w pierwszej lidze. Dla mnie jest to dowód na to, że żużel został przegrzany. Ten problem widać od kilku sezonów. Kluby mają poważne kłopoty, głównie finansowe, bo żużel nie jest tani. Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak to i tu znów ucieknę od głównego nurtu, że z polskimi zawodnikami, ogólnie rzecz biorąc, wygląda to słabo. Wpompowaliśmy w czarny sport wielką kasę, a jakby teraz zagranicznych wycofać, to naszych starczyłoby najwyżej na jedną niezłą ligę. Mamy wielki pijar, poważne zadęcie, a zawodników nie ma.
ZOBACZ WIDEO Kołodziej nie zamierza robić tego co Hancock. Kiedyś usłyszał pretensje od Crumpa
Coś jest nie tak, gdy idzie o szkolenie. Wiele drużyn, zwłaszcza te z niższych lig, w ogóle się tym nie zajmuje, bo to się nie opłaca. Lepiej gdzieś kupić, bo tak jest wygodniej. Jeśli jednak każdy będzie chciał kupować, a nikt nie będzie chciał szkolić, to za chwilę rynek nam kompletnie opustoszeje. A szkolenie w Polsce jest ważne o tyle, że u nas są jednak najlepsze warunki do uprawiania żużla.
Swoją drogą, to bardzo dziwne, że przy tak ogromnej machinie, jaką mamy, jeszcze nie zdominowaliśmy całkowicie żużla. Mamy piękne opakowanie, z eleganckimi stadionami (w innych ligach jest przeważnie trawa i kocyk), ale w środku czegoś nam jeszcze brakuje. Że chodzi o większą liczbę dobrych juniorów, którzy mogliby zawojować świat, to ja nie mam wątpliwości. W ostatnim oknie transferowym było zabijanie się o pojedyncze sztuki, bo wybór był niewielki. To też pokazuje, że coś tu nie gra.
A jeśli u nas, w ponad 40-milionowym kraju, gdzie są trzy ligi i możliwości, coś nie gra, to trudno się dziwić, że w Anglii, Danii czy Szwecji, gdzie żużel też jest całkiem popularny, mamy obecnie bardzo ciężką sytuację. Nie spodziewałbym się jednak jakiejś znaczącej poprawy. Żużel to nisza. To nie piłka, kosz czy siatka. Tym większe zobowiązanie dla nas, by jeszcze lepiej wykorzystać fakt, że mamy koniunkturę. Napędzajmy ten żużel, ile się da.
Myślę też sobie, że pewnym rzeczom trzeba pomóc. Następnym razem trzeba już bardziej restrykcyjnie podejść do sprawdzenia, czy kluby wywiązały się z obowiązku szkolenia. Jeśli stworzyliśmy jakieś przepisy, które mają szkolenie wspomóc, to przestrzegajmy ich. Pewnie, że samych geniuszy z narzucenia limitów nie będzie, ale dajemy sobie szansę. Kiedyś Motor miał Staszka z Dadosem, wcześniej Śledzia z Mordelem. Każdy ośrodek miał w jakimś momencie takie duety.
Pewnie, że szkolenie kosztuje, że niektórzy ledwo zipią, ale w tym roku, przynajmniej w Ekstralidze, kluby zaczęły dostawać więcej kasy z tytułu umowy telewizyjnej, więc część tych środków można spożytkować na coś innego niż na podniesienie i tak już horrendalnych sum gwiazdom. Inna sprawa, że jak sobie porównam piłkę z żużlem i pomyślę, że tu i tu można dostać milion, to zastanawiam się, jak to możliwe, że ktoś za nędzną grę dostaje tyle, co żużlowiec najlepszej ligi świata.
Żeby jednak nie było tak całkiem pesymistycznie, to odnotujmy dobry prognostyk, jakim z pewnością było wysokie miejsce Bartosza Zmarzlika w Plebiscycie na Sportowca Roku. Najlepsze jest to, że poza Zmarzlikiem mamy jeszcze kilku innych zawodników na dobrym poziomie (dawniej był tylko Tomasz Gollob, potem Gollob i Jarosław Hampel), jak Patryk Dudek, Maciej Janowski, czy Pawliccy. Któryś z nich kiedyś zostanie mistrzem świata. Martwię się tylko o następców.
huehuehueee