Wielkie inwestycje potrzebne od zaraz. Dwa scenariusze dla stadionu w Gdańsku (co zmieniłbyś na stadionach Nice 1.LŻ)

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: tłumy na stadionie w Gdańsku
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: tłumy na stadionie w Gdańsku

Gdańsk, to jedno z najlepszych miejsc do życia według wielu rankingów. W tym liczącym ponad 1000 lat mieście, znajduje się jednak stadion żużlowy, który zdecydowanie nie jest wizytówką miasta. Ma on tylko nieliczne atuty.

Stadion, który od 2008 roku nosi imię legendarnego gdańskiego żużlowca Zbigniewa Podleckiego, ma wielką historię. Został otwarty 8 maja 1925 roku, podczas istnienia Wolnego Miasta Gdańsk jako Kampfbahn Niederstadt (stadion Dolnego Miasta). Był to początkowo obiekt lekkoatletyczny, który liczył 1100 miejsc na trybunach. Do generalnego remontu doszło tuż po II wojnie światowej.

Co ciekawe, obiekt został w latach 1951-1954 usypany z gruzów miasta, które zostało mocno zniszczone podczas wojny. Kibice, którzy siedzą na wysokim I łuku muszą mieć więc świadomość, że siedzą na gruzach zabytkowych budynków, które mają zarówno piękną, jak i bardzo bolesną historię. Właśnie historia (w tym bardzo oryginalna Brama Maratońska, gdzie mieści się warsztat, sala konferencyjna i siedziba klubu) oraz umiejscowienie obiektu (2 kilometry od najbardziej reprezentatywnej ulicy miasta) oraz klimat, to największe atuty stadionu żużlowego. Po stronie pozytywów, można też dodać pobliski minitor. Na tym jednak plusy się kończą.

Od generalnego remontu, który miał miejsce pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, na stadionie były prowadzone jedynie drobne inwestycje. Wszystko przez to, że od lat nieuregulowane są kwestie własności. Były prezydent klubu, Henryk Majewski sądzi się z miastem, do kogo należy obiekt. Od długiego czasu panuje pat, który nikomu nie pomaga. Bez wielkich inwestycji, obiekt mocno niszczeje. Rzeczy do natychmiastowej poprawy jest wiele.

ZOBACZ WIDEO Turniej "Gramy dla Tomka"

Po tym, jak boisko boczne umiejscowione za wieżyczką sprzedano i zaczęto inwestycję (powstaje hotel), ograniczone zostały miejsca parkingowe i nie ma już tylu miejsc na gastronomię. To tylko początek z długiej listy koniecznych od wczoraj inwestycji.

Od lat odstrasza trybuna główna. Kilkakrotnie miałem okazję wejść na wieżyczkę, która już z zewnątrz straszy. Proszę uwierzyć, w środku wcale nie jest lepiej. Pobyt w niej przy większym wietrze może być przeżyciem ekstremalnym. Pod wieżyczką znajduje się trybuna kryta, którą osłania płachta. Niestety gdy deszcz "zacina", kibice i dziennikarze muszą się przygotować na sporą dawkę wody. Fani oraz VIP-y przyzwyczajeni do standardów ze Stadionu Energa Gdańsk czy Ergo Areny mogą czuć się jak na wycieczce w czasie, do słusznie minionych czasów.

Lepiej nie jest też na reszcie obiektu. O krytych trybunach można zapomnieć, trzeba też uważać na ciągi pieszo-komunikacyjne - bez uważnego patrzenia pod nogi się tu nie obejdzie. Za toalety służą przenośnie toi-toie, co też odbiega od jakichkolwiek standardów. Zarządcy obiektu, miasto i klub robią wszystko, by dostosować stadion do wymogów licencyjnych. Wielkie inwestycje są jednak konieczne.

Jakie są scenariusze dla gdańskiego stadionu? Przede wszystkim trzeba czekać na wyrok sądu, regulujący kwestie właścicielskie. Działacze Zdunek Wybrzeża Gdańsk chcieliby, żeby stadion został na swoim miejscu. Zadaszenie obiektu, nowa wieżyczka, postawienie trybun "od nowa", stworzenie nowego wejścia (od ulicy Zawodników) to tylko niektóre inwestycje potrzebne do tego, by stadion żużlowy w Gdańsku wszedł w XXI wiek. Mógłby to być doskonały obiekt do imprez miejskich, ze względu na bliskość do Głównego Miasta.

Drugi scenariusz jest bardziej radykalny, bliźniaczy do tego, co miało miejsce w Toruniu. Tereny, na których znajduje się stadion żużlowy ze względu na doskonałe położenie, są co chwila sondowane przez różnych deweloperów. Za pieniądze za atrakcyjne działki można byłoby myśleć o nowym stadionie. Kilka kilometrów od Stadionu im. Zbigniewa Podleckiego, tuż przy Trasie Sucharskiego znajdują się puste tereny, do których jest doskonały dojazd, jednak ze względu na bliskość obiektów przemysłowych, nie nadają się do budownictwa mieszkaniowego. Niezależnie od tego który scenariusz zostanie zrealizowany, inwestycje są z roku na rok kwestią coraz bardziej priorytetową.

Źródło artykułu: