Rafael Wojciechowski: "W szkółce mamy perełki. Są żużlowe nazwiska - Jabłoński i Cieślewicz" (wywiad)

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski (z prawej) z Przemysławem Gnatem
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski (z prawej) z Przemysławem Gnatem

Szkółka Aforti Startu Gniezno ma przynieść wychowanków, którzy będą stanowić o sile pierwszej drużyny. - Mamy perełki. Trzeba o nie odpowiednio zadbać - mówi Rafael Wojciechowski, menedżer Car Gwarant Startu. W szkółce są też żużlowe nazwiska.

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Jako jedyny klub żużlowy macie sponsora tytularnego dla szkółki - firmę Aforti. To duże osiągnięcie.
Rafael Wojciechowski, menedżer Car Gwarant Startu Gniezno: [/b]

Uważam, że bardzo duże osiągnięcie. Od samego początku mówiliśmy, że chcemy stawiać na szkolenie młodzieży. Realizacja wszystkich założeń bez takiego sponsora tytularnego szkółki była trudniejsza. Realizowaliśmy je małymi krokami. Teraz możemy zdecydowanie przyspieszyć. Chodzi tu o kwestię sprzętu czy tego, że będziemy mieć trenerów - ogólnorozwojowego i tej szkółki. Ponadto będziemy mieli tunera i mechanika szkółki. Będzie się nią zajmował sztab ludzi.

A jak wygląda zainteresowanie szkółką ze strony młodzieży?

Pocieszające jest to, że rośnie liczba adeptów. W zeszłym sezonie mieliśmy ich siedmiu, teraz mamy już jedenastu. Cały czas informujemy o trwającym naborze. Chętnych zapraszamy z rodzicami do sekretariatu klubu, zwłaszcza młodzież w wieku od 10 do 16 lat. Myślę, że przy odpowiednim zaangażowaniu wszystkich osób, w przeciągu paru lat będziemy mogli oglądać efekty szkolenia i w przyszłości będziemy cieszyć kibiców wynikami wychowanków.

Jak doszło do tego, że Aforti zostało sponsorem szkółki? Wy zabiegaliście o takiego partnera czy to propozycja firmy?

Myślę, że to wyszło z obu stron. Szukaliśmy takiego partnera. Sądzę, że dobrze wpisuje się to w politykę marketingową Grupy Aforti. Było to dla nas spójne. Dograliśmy pewne szczegóły, które już przedstawiliśmy. Myślę, że w trakcie wyjdzie jeszcze wiele rzeczy do dopracowania. Cieszy mnie jednak to, że jesteśmy na bardzo dobrej drodze do tego, by w Gnieźnie - wzorem historii - rozwijało się wielu zawodników, którzy w przyszłości będą mogli stanowić o sile Startu.

Cele związane ze szkoleniem młodzieży są wysokie.

Oczywiście, że tak. Faktem jest to, że w szkółce pojawiają się żużlowe nazwiska, jak Jabłoński czy Cieślewicz. Nawiązuje to do pewnej historii Startu Gniezno. W szkółce są potomkowie żużlowców, więc można myśleć pozytywnie. Są inni ciekawi adepci. Mamy tak zwane perełki. Trzeba o nie odpowiednio zadbać, żeby w przyszłości prowadziły zespół Startu Gniezno do dobrych wyników i zdobywały dla tej drużyny różne tytuły.

Zauważyłem nazwisko Cieślewicz. Jakie to powiązania z byłymi zawodnikami?

Jeżeli dobrze wiem, to syn Dawida Cieślewicza. Zgłosił się niedawno. Myślę, że w przyszłym roku rozpocznie treningi. Duże nadzieje wiążę też z synem Mirka Jabłońskiego, który już teraz bardzo ładnie się prezentuje. Są też inni adepci. Nie chciałbym kogoś wartościować bardziej lub mniej. Każdy dysponuje innym talentem, jednak może nie to jest najważniejsze, ale posiadana przez naszych adeptów pracowitość.

Trenerem szkółki ma być Mirosław Jabłoński. Czy będzie miał tyle czasu, by łączyć z tym obowiązki czynnego żużlowca?

Myślę, że damy radę zrobić to tak, by Mirek mógł opiekować się zarówno szkółką żużlową, jak i efektywnie uczestniczyć w treningach i zawodach żużlowych. Zaplanujemy to tak, aby w stu procentach to połączyć. Mirek będzie odpowiadał za szkolenie adeptów i zajęcia ze szkółką. Obecnie jest on w trakcie nabywania uprawnień. Wszystko sfinalizujemy po otrzymaniu przez niego odpowiednich dokumentów.

W szkółce będzie działał bogaty sztab szkoleniowo-techniczny. To osoby, które już z wami współpracowały - Robert Niedzielski (tuner), Paweł Woźny (mechanik) oraz Przemysław Gnat (trener przygotowania fizycznego).

Nie ukrywam, że te osoby już się w tych rolach sprawdziły. Jestem zadowolony, że z nami zostają. Myślę, że przyłożą się do tego, iż adepci będą mieli lepszą opiekę i będą szybciej się rozwijać.

Jakie zadania będą mieć Niedzielski i Woźny? Skupią się stricte na szkółce czy będą pomagać też któremuś z zawodników pierwszego zespołu, jak to było w zeszłym sezonie?

Paweł Woźny skupi się typowo na szkółce, będzie współpracował tylko i wyłącznie z adeptami. Robert Niedzielski ma pomagać któremuś z zawodników spoza naszego zespołu. Będzie jednak dostępny dla adeptów. Będzie tunerem ich sprzętu, a to jest ważne. Mamy dosyć sporo silników. Są to głównie nowe lub roczne jednostki. Sprzęt jest bardzo wysokiej jakości.

Jak wygląda kwestia budowy minitoru?

Nie ukrywamy, że zależy nam na tym, by podjąć decyzję o przeniesieniu lodowiska. Wtedy będziemy mogli swobodnie wybudować minitor, nie przejmując się tym, czy lodowisko powstanie na kolejny rok, czy nie. Na pewno wystartujemy w Budżecie Obywatelskim. Będziemy do tego lepiej przygotowani, poświęcimy temu więcej uwagi i postaramy się przekonać więcej mieszkańców Gniezna, by zagłosowali na nasz projekt. Oczywiście mamy plan B, gdyby nie udało się pozyskać środków z Budżetu Obywatelskiego. Wówczas spróbujemy to zrobić innymi sposobami, być może mniej profesjonalnie. Cały czas na torze będą odbywały się zajęcia dla najmłodszych na pitbike'ach - już od sześciu lat. Będą różne zajęcia zadaniowe pod okiem Mirosława Jabłońskiego i Krzysztofa Jabłońskiego.

Podsumowując, cel dla szkółki na ten rok to zdobycie trzech certyfikatów?

Taki jest wymóg licencyjny i musimy mu sprostać. Mamy takie założenie. Chodzi o spełnienie minimum, ale jeżeli więcej zawodników będzie miało możliwości, by zdobyć licencję, to na pewno się o to postaramy.

ZOBACZ WIDEO Wielcy żużlowi mistrzowie ślą życzenia dla Tomasza Golloba

Źródło artykułu: