Choć Oskar Ajtner-Gollob teoretycznie pozostaje zawodnikiem bydgoskiej Polonii, to w praktyce jego sytuacja jest wciąż bardzo niepewna, gdyż z klubem podpisał tylko tak zwaną "umowę warszawską". Po oficjalnym ogłoszeniu mediom tego kontraktu Jerzy Kanclerz tłumaczył naszej redakcji, że zdaniem jego i rodziny Gollobów, "warszawka" to najlepsze z możliwych rozwiązań. Były kapitan Polonii musi bowiem nie tylko zastanowić się nad swoją przyszłością, ale też uporać się ze słynnymi już "problemami osobistymi".
To właśnie one miały być główną przyczyną jego bardzo słabej dyspozycji z początku ubiegłego sezonu i niskiej frekwencji na treningach, przez którą najmłodszy Gollob stracił opaskę kapitana Polonii. Czym dokładnie są owe "problemy osobiste"? O tym wie podobno cała Bydgoszcz, lecz od Osowej Góry po Fordon próżno szukać dwóch osób znających tę samą wersję wydarzeń. Jedni mówią o problemach finansowych, drudzy o wewnętrznych konfliktach najsłynniejszego, żużlowego klanu, trzeci o problemach z alkoholem i innymi substancjami odurzającymi, a jeszcze inni o zawodzie miłosnym albo czystym lenistwie. Trudno powiedzieć kto zna prawdę, kto wyolbrzymia plotki, a kto wyssał historyjkę z palca. Wydaje się, że w którymś momencie (na przykład po powrocie do wyjściowego składu w Krośnie) zabrakło oficjalnego oświadczenia ze strony zawodnika, które zapobiegłoby takiemu rozwojowi plotek.
Kibiców jeszcze bardziej dezorientuje wątek artystyczny w życiu Golloba. Filmiki przedstawiającego żużlowca polewającego wodą swój kask, czy "dzwoniącego" do Eminema za pomocą swojego buta stały się w żużlowym środowisku kultowe. Wielu kibiców zastanawia się, co tak właściwie zawodnik chce przez ten performance przekazać.
Jednak artystyczna dusza Ajtnera-Golloba, to przecież nie tylko psychodeliczne filmiki, ale przede wszystkim muzyka. Choć o gustach się nie dyskutuje, to o pewnych rzeczach trzeba mówić wprost. Gdyby umiejętność jazdy na żużlu Oskara była na tym samym poziomie, co jego talent muzyczny, to prędzej uzyskałby tytuł doktora nauk medycznych niż licencję żużlową. Oczywiście nie ma nic złego w śpiewającym żużlowcu. Gdyby dobrze wywiązywał się ze swoich torowych obowiązków, mógłby nawet tańczyć w balecie. Jednak kiedy zmagający się z dużymi problemami osobistymi człowiek, który ma duże problemy w życiu zawodowym, wymachuje na internetowych nagraniach pistoletem, czas zacząć się niepokoić.
A co dopiero, gdy ta (miejmy nadzieję) atrapa broni zostaje wycelowana w jego głowę. Ten film (oraz parę teledysków, w których również występuje z pistoletem) został opublikowany już po podpisaniu kontraktu warszawskiego z Polonią. Czy tak wygląda szumnie zapowiadane rozwiązywanie osobistych kłopotów?
W bydgoskim środowisku trudno znaleźć osobę, która dałaby sobie uciąć choćby paznokieć za to, że Ajtner-Gollob wciąż będzie żużlowcem. Kibice Polonii z niepokojem wyczekują początku sezonu. Wiedzą bowiem, że bez Oskara ich ukochanemu klubowi trudno będzie walczyć o wyższe cele. Tu jednak nie chodzi już tylko o tak błahe rzeczy jak awans do play-off czy wygrywanie kolejnych meczów. Nie można zapomnieć, że za maską pod tytułem "Oscar Brotherhood" kryje się nie tylko utalentowany żużlowiec, ale przede wszystkim delikatny, mocno doświadczony przez życie młody człowiek.
ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje
Niestety jest mi to ciężko zrozumieć, być może za stary już jestem ,czas szybko biegnie,życie....