Jak zamierzała, tak zrobiła - Stal stopiła ligę. Wiceprezes i tak do wymiany (plusy i minusy sezonu)

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Greg Hancock i Luke Becker
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Greg Hancock i Luke Becker

Stal Rzeszów jako jedyna w tym roku w polskiej lidze nie przegrała meczu. Awans do Nice 1.LŻ został wywalczony zgodnie z planem, ale klub i prezes Ireneusz Nawrocki z różnych powodów nie do końca zyskali (jeszcze?) zaufania żużlowego środowiska.

W tym artykule dowiesz się o:

"Plusy i minusy sezonu" to nowy cykl, w którym przedstawiamy najlepsze i najsłabsze strony poszczególnych drużyn 2. Ligi Żużlowej w sezonie 2018.

***

PLUS: Awans bez porażki

Celem minimum Stali Rzeszów w 2018 roku było wywalczenie awansu do Nice 1. Ligi Żużlowej. Widząc zapał, nakłady finansowe i zawodników, jakich zakontraktował Ireneusz Nawrocki, można być pewnym, że celem maksimum było przejechanie całego sezonu bez zaznania goryczy porażki i zarazem z kompletem wygranych. Pierwsza rzecz się udała, ale druga już nie, ponieważ rzeszowianie zanotowali w dwóch potyczkach remisy. W kwietniu w Poznaniu, gdy miał miejsce skandal z kartą zdrowia Grega Hancocka i na sam koniec w finale przeciwko MDM Komputery TŻ Ostrovii Ostrów Wlkp. Ostatecznie Stal została więc trzecim drugoligowym zespołem od 2000 roku (czyli od momentu, gdy utworzono trzy szczeble), który przejechał cały sezon bez porażki.

MINUS: Medialne kołomyje, rezygnacja trenera

Prezes Nawrocki nie wie jeszcze, jak to jest przegrać ligowy mecz, ale doskonale wie, jak to jest być pod medialnym ostrzałem. W biznesmena mocno uderzał m.in. "Przegląd Sportowy". Lawina na dobre ruszyła, gdy pod koniec lipca do dymisji podał się trener Mirosław Kowalik, zarzucający brak zapłaty za pracę za okres czterech miesięcy. W tym samym czasie na kilku meczach nie pojawił się Hancock (swoją drogą, drużyna dobrze sobie bez niego radziła), co także miało mieć podłoże finansowe. Nawrocki w mocnych słowach komentował wszystkie te kołomyje, odpierając kolejne zarzuty. Na Kowaliku nie zostawił suchej nitki, na wspomnianym medium także, grożąc sprawami sądowymi. Stal ligę wygrała, ale niesmak pozostał. Inna sprawa, że prezes swoimi niekonwencjonalnymi wypowiedziami i metodami pracy, sam nie do końca pomagał w budowaniu wokół siebie do końca przyjaznej atmosfery.

PLUS: Decyzja o wypożyczeniu Karola Barana

Ubiegłej jesieni związał się z pierwszoligowym Orłem Łódź, ale raczej nie był brany pod uwagę do startów w zespole prowadzonym przez innego rzeszowianina, Janusza Ślączkę. Stal po dość nerwowym początku ligowych zmagań zareagowała i pod koniec kwietnia wypożyczyła Karola Barana. Od razu okazało się to znakomitą decyzją. 37-latek szybko wkomponował się w zespół, był skuteczny, jak zwykle jeździł widowiskowo i służył radami kolegom. Sezon zakończył z zadowalającą średnią biegową (2,000) i prawdopodobnie miejscem w składzie na kolejny rok. Mówi się, że gdyby nie pozyskanie Barana, Żurawie miałyby poważny problem awansować do Nice 1.LŻ bezpośrednio, wiedząc jak poważnie zagroziła im w finale Ostrovia.

MINUS: Wiceprezes Marcin Janik

Jeszcze do niedawna kierownik zespołu, a niegdyś tłumacz, nie ma w rzeszowskim środowisku nawet przyzwoitej opinii. Nie mogły tym samym dziwić doniesienia, jakoby prezes Nawrocki miał szukać innej osoby do bycia "prawą ręką", tudzież osoby, która mogłaby być nazywana sprawnie działającym menadżerem ds. sportowych. Marcin Janik z pewnością nim nie jest i nie będzie, co zresztą potwierdził sam "Papa", przekonując o braku predyspozycji do pełnienia takiej funkcji przez dotychczasowego wiceprezesa. Nie brakuje głosów, że Janik nie ma zaufania wśród zawodników i umiejętności kompletowania solidnej bazy sponsorskiej. Mimo to, ku sporemu zaskoczeniu, pozostanie w klubie. Niektórzy śmieją się, że to tylko dzięki familii Janików, która została wprowadzona do klubu z Hetmańskiej i prężnie wokół niego "działa".

ZOBACZ WIDEO Smektała o oglądaniu pleców rywali: Upokorzenia pozwalają wejść na dobre tory

Źródło artykułu: