Od 30 sierpnia Śląsk Świętochłowice ma dwóch nowych zawodników. To Marcel Krzykowski i Łukasz Szczęsny. Na Górnym Śląsku pokazują więc, że jak ktoś chce, to może zdziałać wiele. - Wszyscy się cieszymy z tego, co się stało w Rybniku. To był szok, bo nie mamy stadionu, mamy trudności z treningami i wszędzie gdzie jeździmy, odbywa się to na prośbę. Nikt się nie spodziewał, że tak wyjdzie, ale mamy dwóch nowych zawodników - powiedział Krzysztof Bas, trener świętochłowickiego klubu, który na egzamin wziął też Jakuba Wyrobka. Ten jednak nie uzyskał certyfikatu.
Jak już informowaliśmy, w sobotę świętochłowicki żużel otrzymał bardzo pozytywnego kopa, w postaci wyboru firmy, która wyremontuje stadion. Kolejni wychowankowie oznaczają, że coraz większe szanse są na to, że jeszcze przed startem w lidze, drużyna wystąpi w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów.
Krzykowski i Szczęsny ze względu na swój wiek, mogą być podstawą drużyny po tym, gdy zakończy się pierwszy etap modernizacji stadionu. - Obaj mają po 15 lat. Jeszcze nie będę mówił o talentach, mają teraz skupić się na pracy. To, że w takich warunkach zdali licencję świadczy o tym, że na pewno nie jest źle. Obaj są na równym poziomie. Postaramy się, by jeszcze w tym sezonie wyjechali w zawodach - podkreślił Bas.
Jest szansa, że jeszcze w tym roku kadra drużyny się poszerzy. - Mam chrapkę na jeszcze jedną licencję. Pamiętajmy, że jeszcze mamy Mateusza Packa, który jeździ w OK Kolejarzu Opole. Licencję ma jeszcze Piotr Podyma. Teraz, póki jeszcze nie mamy stadionu, ręce wyciągają do nas kluby z Opola, Rybnika i Częstochowy, gdzie pozwalają nam jeździć. Byliśmy też na zgrupowaniu w Gnieźnie. Wiadomo jednak, że u siebie, to u siebie. Przed nami jeden ciężki sezon i mam nadzieję, że w 2020 roku wszystko będzie rozwijało się tak, jak chcemy - podsumował Krzysztof Bas.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: Widziałem w piątce Sajfutdinowa, zamiast Woffindena