forBET Włókniarz Częstochowa przegrał w niedzielę pierwszy półfinał z Cash Broker Stalą Gorzów 41:49, ale cała Częstochowa żyła jeszcze wydarzeniami z piątku. Kibice wznosili modły, łapali się za głowy, niektórzy nawet płakali, gdy obserwowali ostatni bieg meczu Lwów z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Na koniec nastąpiła eksplozja radości, a to za sprawą Leona Madsena i jego akcji. Duńczyk na wyjściu z ostatniego łuku wyszarpał punkty, które dały biało-zielonym awans do fazy play-off. Takie biegi zostają w pamięci.
Przypomnijmy, że Włókniarz chcąc jechać o medale nie mógł w piątek przegrać. Goście z Grudziądza podeszli do tego starcia bez jakiejkolwiek presji, bo przecież ich sytuacja już nie mogła ulec zmianie. Postawili gospodarzom opór, którego spodziewali się jedynie niepoprawni optymiści. Przed ostatnim biegiem Włókniarz prowadził 43:41 i potrzebował dwóch punktów do szczęścia. Te udało się zdobyć, ale w stylu, który doprowadził kibiców o palpitacje serca.
Gdy Antonio Lindbaeck przedarł się na drugie miejsce na początku trzeciego okrążenia, trybuny w Częstochowie zamarły. Cały sezon ciężkiej pracy w jednym meczu mógł zostać zniweczony. Nie do dogonienia był już prowadzący Artiom Łaguta. Zdawał sobie z tego sprawę Madsen, który skoncentrował się na Lindbaecku. Najpierw, w przedostatni wiraż, wjechał w szaleńczy sposób, na pikę, kompletnie nie kalkulując i przez ułamek sekundy był przed Szwedem, ale ten znów odjechał. Na ostatnim wirażu Duńczyk zamarkował atak po szerokiej, ściął do wewnętrznej robiąc tzw. "nożyce" i o pół motocykla minął linię mety przed rywalem.
Zapanował amok. Byli w nim kibice na trybunach, jak i sam zawodnik. Dojeżdżając do kibiców na prostej startowej chwycił się za kask i spojrzał w niebo. - Nadal nie wierzę, że udało mi się go wyprzedzić - mówił na gorąco po meczu roztrzęsiony Madsen w rozmowie z radiem FON. - Mój motocykl kompletnie padł na wcześniejszym łuku, kiedy wchodziłem pod Lindbaecka. Prawie w niego uderzyłem. Wiedziałem, że muszę zdobyć te punkty, abyśmy awansowali do fazy play-off - dodał.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Trochę żałuję, że w piątce nominowanych nie ma Gruchalskiego
W tej samej rozmowie stwierdził, że na torze myślał, iż wygrał z Antonio Lindbaeckiem o kilka metrów. Gdy dziennikarz uświadomił go, że różnica była bardzo niewielka, Madsen zrobił wielkie oczy. - To wywołuje u mnie jeszcze większe przerażenie - odparł i przeszedł do pochwał dla zespołu: - Wszyscy pracowaliśmy bardzo dobrze jako drużyna i muszę podkreślić, że jestem dumny z tej ekipy, moich kolegów. Rozmawialiśmy ze sobą, był team spirit. Uważam, że w kontekście całego sezonu, to w tym spotkaniu najlepiej pracowaliśmy jako drużyna. Towarzyszyła nam jednak presja, bo wiedzieliśmy, że nie możemy przegrać. Chłopaki byli trochę zestresowani.
Z tym stresem Leon Madsen poradził sobie najlepiej. Jak na kapitana przystało, odpowiedzialność w decydującym momencie wziął na swoje barki. A częstochowianie mogą dopisać do historii klubu kolejny bezcenny wyścig.
Byli już bowiem np. Joe Screen i jego słynna na cały świat akcja na prostej (ostatni bieg meczu ze Stalą Gorzów w 1995 roku, zakończony wygraną Włókniarza 45,5:44,5), Eugeniusz Skupień, który rozstawiał po kątach braci Gollobów (też 1995 rok, starcie z Polonią Bydgoszcz), Andreas Jonsson i Sebastian Ułamek przesądzający o czwartym mistrzowskim tytule (2003), Rune Holta (2010 rok) czy Rafał Szombierski (2012), którzy z kontuzjami ratowali Włókniarzowi skórę, był też Grigorij Łaguta i jego szarża a la Screen (w półfinale Ekstraligi w 2013 roku). Teraz jest Leon Madsen i jego przycinka dająca miejsce w pierwszej czwórce w kraju.
Autor tego tekstu zapomniał dodać, że ogromna część k Czytaj całość
1.Madsen
2.Miedziński
3.Zagar
4.Prz.Pawlicki
5.Lindgren
6.Drabik
7.Gruchalski
Leszno
1 Sajfutdinov
2.Kurtz
3.Pawlicki
4.Woryna
5.Kołodziej
6.Smektała
7.Kubera
Gorzów
1.Kasprzak
2.Woźniak
3.Bjerre
4.Sunsdtroem
5.Zmarzlik
6.Czerniawski
7.Karczmarz
Częstochowa
1 Czytaj całość