Na pełnym gazie to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.
***
Myślę sobie, że ostatnie spotkanie z Falubazem potwierdziło kryzys Piotra Pawlickiego. Jednocześnie podziwiam i szanuję tego zawodnika, że potrafił przyznać się na wizji do własnej niemocy. W dzisiejszym sporcie żużlowym jest w zasadzie nie do pomyślenia taka samokrytyka. Chwała mu za to.
Jest mi po prostu żal Pawlickiego. Chciałoby się, by nadszedł koniec jego problemów. Ten temat jest troszkę niepokojący. Za kilka tygodni mamy przecież play-off. O ostatnie mecze rundy zasadniczej nie ma co się martwić, bo w zasadzie one o niczym nie decydują. Fogo Unia Leszno już zrobiła pierwszy krok w kierunku mistrzostwa Polski.
Piotrek mówił, że robi wszystko, co może, ale po prostu nie wychodzi. Przy stole z trenerem Piotrem Baronem na pewno porozmawiają sobie szczerze. Ja zawsze lubiłem ludzi prawdomównych i słowa Pawlickiego w telewizji nie zaszkodzą mu. Sam w karierze też przyznawałem się do swojej niemocy.
Z wypowiedzi większości zawodników można wywnioskować, że wszyscy mają wysoką formę. Mówią o różnych przyczynach niepowodzeń - o sprzęcie, czasem o torze. Nie mówią jednak o samych sobie. Oczywiście bardzo często drażliwą kwestią są słabe maszyny.
Pawlicki przyznał w zasadzie, że nie wie, co robić. W takiej sytuacji jest poprzewalane w głowie. Ten chłopak ze spokojem wejdzie w play-off. Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej mieli problemy i sobie poradzili. Piotrek po prostu się pogubił i jest zrozpaczony. Wierzę, że się podniesie na półfinały.
Jan Krzystyniak
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018
KONIEC.