Przed rozpoczęciem tegorocznego cyklu o mistrzostwo świata Patryk Dudek mówił nam, że kluczem do sukcesu jest zdobywanie minimum 10 punktów w turnieju. Ten plan udało się zrealizować w pierwszych dwóch rundach, ale kolejne były już pod kreską. Co się stało z formą zawodnika, który w Pradze zajął drugie miejsce na podium? - Gdybyśmy to wiedzieli, to po pierwszej wpadce poszłyby korekty i w ostatnim turnieju byłoby już dobrze - jasno stawia sprawę Krystian Plech.
- To nie jest tak, że nic nie robimy i nie szukamy, ale nie jest też to proste. Nie ma też jakiejś niepotrzebnej nerwówki, czy gorączkowego poszukiwania. Podczas ostatniego turnieju pierwsze trzy wyścigi były całkiem dobre. Patryk zajął trzy razy drugie miejsce, ale później wpadło zero i zrobiła się trochę nerwówka. Gdyby sprzęt dawał moc, to jakieś drobne błędy z trasy bez problemu dałoby się wyciągnąć, ale niestety nie było idealnie i skończyło się poza półfinałami - kontynuuje menadżer.
Najbliższa runda to turniej w brytyjskim Cardiff. Tam przed rokiem Dudek spisał się przyzwoicie, wjeżdżając do półfinałów i gromadząc docelowe 10 punktów. - Wiemy, że tak jak przed rokiem będzie to trzecia runda na sztucznej nawierzchni, ale przełożyć tego 1:1 się nie da. Oczywiście po całym ubiegłorocznym cyklu mamy zebrane jakieś doświadczenia związane z takimi torami i będziemy chcieli je wykorzystać - przypomina Plech.
Dudek nie śpi i intensywnie przygotowuje się do najbliższej rundy. Członek jego ekipy podkreśla jednak, że poza treningami ważne jest też szczęście. - Dużo zależy od losowania pól startowych w przypadku nawierzchni jednodniowych. Te tory zazwyczaj preferują w początkowej fazie pola zewnętrze, więc to może być klucz, ale to nie jest też reguła. W tym tygodniu Patryk przebywa w Szwecji, gdzie miał okazję jeden dzień potrenować, a do tego odjedzie dwa mecze więc liczymy, że w Cardiff wykonamy plan minimum - zakończył Krystian Plech.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018