Włókniarz w dołku. Prezes pyta, czy chcemy rozjechać jego drużynę, tak jak wcześniej zrobiliśmy to z Get Well

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: trener Marek Cieślak i Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: trener Marek Cieślak i Fredrik Lindgren

Włókniarz po dobrym początku sezonu zaczyna przegrywać mecze. Spadła forma Fredrika Lindgrena i wyszły na jaw wszystkie wady i słabości częstochowskiego zespołu. - Był na cenzurowanym Get Well, a teraz ma być Włókniarz? - pyta zaczepnie prezes.

forBET Włókniarz jeszcze przed dwumeczem z Get Well był niemalże murowanym kandydatem do play-off. Porażka w Toruniu (40:50) i brak bonusa stawiają jednak częstochowski zespół w trudnej sytuacji. Zwłaszcza, że w niedzielę z Cash Broker Stalą Gorzów, zakładając, że nastąpił jednak spadek formy, łatwo wygrać nie będzie. - Chcemy być w czwórce, ale czy nam się uda, tego nie wiemy - mówi Michał Świącik, prezes Włókniarza. - Nie budujmy jednak historii, że forma naszej drużyny spadła. My jeszcze nie mieliśmy szczytu formy. Najlepsze wciąż przed nami. W drugiej części sezonu, taką mam nadzieję, powinien lepiej jechać Matej Zagar. Przed rokiem tak było.

Zapytaliśmy prezesa, co sądzi o opinii, że Włókniarz jedzie tak, jak Fredrik Lindgren. Dopóki Szwed był w kosmicznej formie, to nie przeszkadzało to, że drużyna ma jednego juniora, a Matej Zagar jedzie piach. Także potknięcia Tobiasza Musielaka nie stanowiły problemu. - Nie zgadzam się z tą teorią. Jakby wszyscy pojechali równo, to kilka punktów mniej Lindgrena nie byłoby kłopotem - stwierdza działacz. - Poza tym nigdy nie powiem złego słowa o zawodnikach. Ja ich muszę podbudować. Zresztą, co ja mam publicznie oceniać Zagara, skoro on sam otwarcie mówi, że nie jest ze swojej postawy zadowolony. Myślę sobie jednak, że jak trener Marek Cieślak na spokojnie popracuje z drużyną, to zła karta się odwróci - przekonuje Świącik.

Włókniarz ma nad czym pracować. W dwóch ostatnich wyjazdowych meczach drużyna gasła po dwóch seriach. W Gorzowie zaczęła jechać źle jeszcze przed słynną akcją z zalaniem drugiego łuku przez polewaczkę. W Toruniu także z biegu na bieg było coraz gorzej. - Nie oceniałbym nas przez pryzmat meczu z Get Well - komentuje Świącik. - To mocny zespół, który kiedyś musiał odpalić. A z nami to chyba nie jest tak źle, skoro przegraliśmy tam tylko dziesięcioma punktami, mimo słabszej niż zwykle zdobyczy punktowej Lindgrena, kłopotów Musielaka i Zagara, czy gorszego biegu juniorskiego w wykonaniu Michała Gruchalskiego. Dlatego poczekajmy, bo my dopiero będziemy w sztosie.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku

Źródło artykułu: