Do Poznania pojedziemy po zwycięstwo - rozmowa z Mirosławem Kowalikiem, trenerem Startu Gniezno

Żużlowcy Startu Gniezno po niezłym spotkaniu pokonali Lokomotive Daugavpils 53:37. W zespole Mirosława Kowalika z bardzo dobrej strony pokazali się wszyscy, poza juniorami, którzy w sumie zdobyli tylko 3 punkty. - Spodziewałem się, że spotkanie z Lokomotivem będzie bardzo wyrównane. Z tego też powodu w naszym zespole panowała duża mobilizacja. Wiedzieliśmy, że nie możemy sobie pozwolić na kolejną wpadkę. Cieszę się, że moi podopieczni stanęli na wysokości zadania - komentuje szkoleniowiec.

Mateusz Klejborowski: Spotkanie Startu z Lokomotivem co prawda zakończyło się zwycięstwem pana podopiecznych, jednak rywale pokazali, że trzeba się z nimi liczyć, i pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie.

Mirosław Kowalik: - Spodziewałem się, że spotkanie z Lokomotivem będzie bardzo wyrównane. Z tego też powodu w naszym zespole panowała duża mobilizacja. Wiedzieliśmy, że nie możemy sobie pozwolić na kolejną wpadkę. Cieszę się, że moi podopieczni stanęli na wysokości zadania. Chociaż zgadzam się, że rywale, co najmniej do połowy zawodów, dzielnie stawiali nam opór. Sam mecz mógł się podobać.

Patrząc na indywidualne zdobycze gnieźnieńskich żużlowców, to poza juniorami nikt nie zawiódł. Czy chciałby pan jednak kogoś specjalnie wyróżnić?

- Uważam, że na takie wyróżnienie zasłużył Piotr Paluch, który w czterech biegach zdobył 6 punktów i 4 bonusy. Co prawda nie wystąpił w biegach nominowanych, ale spisywał się bardzo dobrze. Jego waleczna postawa mogła się podobać.

Jak już wspomniałem słabiej spisali się juniorzy. Tym razem postawił pan na Marcela Kajzera i Filipa Siterę, którzy w sumie zdobyli tylko 3 punkty. Czyżby "trenerski nos" w tym aspekcie pana zawiódł?

- Naszym juniorom brakowało dzisiaj szczęścia. Proszę zauważyć, że Marcel Kajzer zanotował dwa defekty na punktowanych miejscach. Dwukrotnie pękał mu łańcuszek sprzęgłowy. Widać jednak, że drzemią w nim duże możliwości. Musimy wspólnie popracować, by w dalszej części sezonu Kajzer był mocnym punktem naszego zespołu.

Na ławce rezerwowych tym razem znalazł się Kacper Gomólski...

- Kacper jest dobrze dysponowany, i cały czas walczy o miejsce w podstawowym składzie. Dzisiaj akurat postawiłem na Marcela i Filipa Siterę. Dziękuję jednak Kacprowi, że był z nami w parkingu i pomagał kolegom z zespołu na tyle, ile potrafił. To fajny gest z jego strony.

Kibice od dłuższego czasu apelują, by sprawdził pan choćby Clausa Vissinga, który tak udanie prezentuje się w lidze angielskiej.

- Dobrze, że mamy okazję poruszyć ten temat. Claus Vissing rzeczywiście jest gotowy do jazdy, ale on chciałby od razu wystąpić w lidze. Nie ma takiej możliwości. Rozmawiałem z nim, i przekazałem mu, że najpierw musi pojawić się na jakimś treningu bądź sparingu, i udowodnić swoją wartość. Żadnego zawodnika "w ciemno" do składu nie wystawię.

Czyli podobnie rzecz ma się choćby z Linusem Ekloefem?

- Dokładnie. Wszystkich zawodników, którzy akurat teraz nie mają miejsca w podstawowym składzie zapraszam na treningi.

Obserwując pana zespół nie da się nie zauważyć, że atmosfera w środku jest bardzo bojowa i przyjazna. Pomimo tej pechowej porażki na inaugurację sezonu z RKM ROW Rybnik...

- Atmosfera w zespole od początku sezonu jest bardzo dobra. Tym bardziej szkoda, że nie udało nam się wygrać na inaugurację rozgrywek z rybniczanami. Swoją wartość udowodniliśmy jednak już w kolejnym spotkaniu na swoim torze z KM Ostrów, które rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść. Mamy naprawdę mocny zespół!

Po 5. kolejkach Start ma na swoim koncie 4 punkty, oba za wygrane na swoim torze. Przyszła kolej na zwycięstwo na wyjeździe?

- Cały czas powtarzam, że szukamy punktów na wyjeździe. Mam nadzieję, że sprawimy co najmniej kilka niespodzianek, i odbijemy sobie tą pechową porażkę z pierwszego meczu w sezonie.

Najbliższa okazja już 31 maja, podczas spotkania w Poznaniu z PSŻ...

- Nie jest tajemnicą, że do Poznania pojedziemy po zwycięstwo.

Komentarze (0)