[b]
Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Zacznę od gratulacji, bo był to świetny mecz w pana wykonaniu. Jednocześnie bardzo trudne spotkanie, czego można było się spodziewać.[/b]
Adrian Miedziński, zawodnik forBET Włókniarza Częstochowa: Get Well to nie jest słaba drużyna. Mają dobrych zawodników, którzy mogą w każdej chwili odpalić. PGE Ekstraliga jest też taka, że tu każdy z każdym może wygrać. Nikogo nie można lekceważyć. Pojechali świetne zawody. Cały czas wynik był na styku. Cieszę się, że w 14. biegu udało się przypieczętować zwycięstwo.
Czuje się pan bohaterem spotkania? Bo wspomniany 14. wyścig pojechał pan wręcz po profesorsku.
Nie, czuję po prostu, że dołożyłem cząstkę do tego zwycięstwa. Tak naprawdę każdy punkt był na wagę złota. Zależało mi, aby rozstrzygnąć to w 14. biegu, bo ze strony rywali poszły dwie taktyczne i wiedziałem, że ci zawodnicy czują się świetnie na torze w Częstochowie. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem po wyścigu to spojrzałem dla upewnienia się na tablicę wyników. Gdy pojawił się rezultat, wiedziałem, że ostatni wyścig to już tylko formalność.
Obserwowałem pana podczas prezentacji. Był pan bardzo skupiony i skoncentrowany. Drużyna z Torunia jest na pewno panu bliska. Dodatkowa motywacja się pojawiła?
Czy motywacja? Koncentracja na pewno. Starałem się nie uciec myślami i być maksymalnie skupionym. To było najważniejsze, aby się nie rozkojarzyć. Koncentrację trzeba było utrzymać na najwyższym poziomie przez cały mecz, a to jest chyba jedna z trudniejszych rzeczy. Zawody ciągną się dwie godziny, zawodnik jedzie bieg, potem ma przerwę...
I łatwo się rozkojarzyć.
Dokładnie. Można gdzieś popełnić błąd, a chodzi o to by robić ich jak najmniej, bo wszystko jest tak wyrównane, każdy dysponuje bardzo dobrym sprzętem i decydują niuanse.
Świetnie pojechał pan w Zielonej Górze, w niedzielę również było bardzo dobrze. Zgodzi się pan, że był to dla pana dotychczas najlepszy mecz w barwach Włókniarza? Czy nie zwraca pan na to uwagi?
Trudno powiedzieć, chyba rzeczywiście nie zwracam na to uwagi. W parze zazwyczaj jadę z "Fredką" Lindgrenem, a to nie są łatwe biegi, bo on jest w świetnej formie...
Ale w drugim waszym starcie nie przeszkadzał panu, gdy atakował pan Jasona Doyle'a.
Zgadza się, jeździ mi się z nim dobrze. Z Matejem Zagarem czy Leonem Madsenem również dobrze się rozumiemy. Jest fajnie, staramy się sobie nie przeszkadzać, tylko pomagać, a to jest naprawdę coś świetnego.
Pomyślałem, że los trochę sobie zadrwił z torunian, że to akurat pan w 14. biegu rozstrzygnął ten mecz na korzyść Włókniarza.
Chyba nie ma co dywagować nad takimi rzeczami. Po prostu tak się poukładało. Jestem we Włókniarzu i staram się wykonać swoją pracę jak najlepiej. A to, jak się to układa, to już inna sprawa. To właśnie dla tych, którzy chcą sobie coś popisać, czepiać się szczegółów. Staram się w ogóle na tym nie koncentrować.
To też część naszej pracy, aby wyłapywać różne "smaczki".
Tak, coś ubarwić, coś napisać. Ja się tym jednak naprawdę nie zajmuję, staram się czytać jak najmniej, bo czasami wy dziennikarze mieszacie za dużo.
Co do toru - był taki jak chcieliście? Czy zarządzonych odgórnie prac było za dużo?
Mecz był zagrożony, ale pogoda nie spłatała figla. Trzeba było być cały czas skoncentrowanym i czujnym przy ustawieniach motocykli. W piątek tor na treningu był troszeczkę inny, ale tak naprawdę nie ma to znaczenia. Należało przystosować się do panujących warunków. Tor był okej, najważniejsze jest zwycięstwo. Nigdy nie będzie idealnie, bo raz będzie więcej słońca, raz trochę popada, innym razem będzie większe zachmurzenie. Zmienić się też może temperatura. Tak jak mówiłem, trzeba być czujnym, znać swój sprzęt, wiedzieć jak silnik reaguje i się dopasowywać.
Przed wami mecz w Toruniu. Czy paradoksalnie może to być łatwiejsze dla was spotkanie?
To dopiero za dwa tygodnie. Dlatego szczerze mówiąc, jeszcze o tym nie myślę. Po drodze mam inne zawody. Moim zdaniem to nie czas i miejsce, aby już zastanawiać się nad meczem w Toruniu.
A jak zamierza pan wykorzystać tę przerwę między meczami w PGE Ekstralidze? Pojedzie pan w szwedzkiej Elitserien?
Może, na razie tego nie wiem. Zobaczymy, jak Indianerna będzie budowała skład. Teraz we wtorek raczej się tam nie pojawię. Później mam zaplanowany występ w memoriale im. Edwarda Jancarza, ćwierćfinał IMP, więc ta jazda będzie. Dodam, że cały czas szukałem i pracowałem nad sprzętem. Czułem, że to nie jest to i dopiero piątkowy trening dużo mi pomógł. Znalazłem coś, na co w niedzielę postawiłem.
I to zagrało.
Cieszę się z tego, że tak było. Dziękuję mechanikom i wszystkim, którzy się do tego przyczynili.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku