Tai Woffinden był w Pradze bardzo szybki i w cuglach wygrał serię zasadniczą. W półfinale przegrał co prawda z Fredrikiem Lindgrenem, ale awansował do finału. W nim doszło do starcia ze Szwedem na prostej przeciwległej do startu. - Znalazłem się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie - ironizował po zawodach Tai Woffinden. - Brakuje słów na decyzje arbitra. Kto sędziował zawody? Szwed. A z kim miałem starcie? Ze Szwedem. To nie jedyna kontrowersyjna decyzja arbitra. Podobnie było z Maciejem Janowskim - grzmiał Woffinden.
Brytyjczyk zaraz po tym, jak Lindgren pojawił się w parku maszyn po ceremonii dekoracji, podszedł do zwycięzcy Grand Prix Czech i niemalże na ucho rozmawiał o kontrowersyjnej sytuacji. Po reakcji Szweda widać było, że to nie jest przyjacielska pogawędka. Z każdą sekundą oblicze, zazwyczaj zimnego Szweda, robiło się coraz bardziej nerwowe. Gdyby nie interwencja osób postronnych, mogło dojść do rękoczynów.
Lindgren, który cieszył się ze zwycięstwa w Pradze po zawodach nie chciał specjalnie komentować sytuacji zarówno z finału, jak i rozmowy z parku maszyn z Woffindenem. - To jest żużel. Czasami bywa ostro. Więcej na temat finału nie mam do powiedzenia - odpowiedział lider klasyfikacji Grand Prix na pytanie o komentarz do kontrowersyjnej sytuacji.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców, odc. 2
Skrzywdził Janosia , bo to Emil w sposób wyraźny go wyciął , natomiast bieg finałowy powinien być powtórzony z ostrzeżeniem dla Lindgrena lub jego wykluczeniem !