Toruńscy żużlowcy przeprowadzili się na nowy obiekt w 2009 roku. W dotychczasowych 88 spotkaniach na Motoarenie ponieśli 13 porażek, ale żadna nie była tak dotkliwa jak ta piątkowa z Fogo Unią Leszno. Get Well Toruń przegrał z aktualnymi mistrzami Polski aż 37:53, co dla miejscowych kibiców jest wynikiem trudnym do zaakceptowania. W efekcie drużyna, która miała walczyć przynajmniej o udział w play-offach, będzie musiała drugi rok z rzędu skupić się na walce o ligowy byt.
Anioły, jeśli już przegrywały na nowym stadionie, zwykle ulegały rywalom kilkoma "oczkami". Wyjątkami były mecze z 2012 roku z Falubazem Zielona Góra (39:51), czy też Unią Tarnów z 2015 (40:50). Drużyna z Torunia była uznawana za jedną z tych, którą na jej owalu pokonać w lidze jest bardzo trudno. Przez wiele lat ta sztuka nie udawała się samej Unii (pierwszy raz w sezonie 2015), ale też innym zespołom. Dopiero przed rokiem pierwszy raz z Motoareny z tarczą wyjechały Betard Sparta Wrocław i Włókniarz Częstochowa, a po siedmiu latach Cash Broker Stal Gorzów. Efektem porażek była jednak nie tylko słabsza dyspozycja, ale też kontuzje.
Do meczu z leszczynianami Get Well przystąpił za to w pełnym zestawieniu, a mimo to i tak doznał sromotnej porażki. Poza Jasonem Doyle'm i momentami Rune Holtą oraz Danielem Kaczmarkiem próżno szukać zawodników, którzy nie zawiedli oczekiwań. Zdobycie 37 punktów na własnym torze to najgorszy wynik nie tylko w historii Motoareny, ale też najgorszy od 2008 roku w Ekstralidze, gdy ówczesny Unibax przegrał na stadionie przy Broniewskiego 34:59 z Włókniarzem. Co więcej, oba mecze są jedynymi w XXI wieku na własnym terenie, w których żółto-niebiesko-biali nie dobrnęli do granicy 40 punktów.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku