Czy chińska tandeta zalewa żużlowy rynek? Tak, ale silniki są od niej wolne

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Trening przed SGP. Nicki Pedersen, Chris Holder.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Trening przed SGP. Nicki Pedersen, Chris Holder.

Silniki bazują głównie na europejskich częściach, ale w żużlowych motocyklach jest coraz więcej chińszczyzny. - Nie ma ona jednak wpływu na prędkość jazdy - mówi nam Grzegorz Zengota, co nie znaczy, że zawodnicy nie muszą być czujni.

- 90 procent części na żużlowym podwórku to Chiny - słyszymy od jednej z osób. - Chiny zdominowały rynek, ale nie dotyczy to silników. Tłoków, wałów czy korbowodów nie robią - stwierdza Grzegorz Zengota, żużlowiec Falubazu Zielona Góra. - Słyszałem o chińskich częściach w żużlu, ale takich, co nie mają wpływu na jazdę - dodaje Wojciech Dankiewicz, ekspert nSport+.

Żużlowcy muszą być jednak czujni, bo wiele z używanych obecnie części psuje się szybciej. Jest wiele podróbek. Trzeba uważnie przyglądać się kupowanym tarczom sprzęgłowym. Zdarzają się też wadliwe sprężyny zaworowe niewiadomego pochodzenia (niektórzy mówią wprost, że pochodzą one z Chin). Od jednego z zawodników słyszymy, że przez takie złe sprężyny silnik szybko traci kompresję. W trakcie jednych zawodów wszystko pasuje, a w kolejnych nie ma mocy.

Zengota twierdzi jednak, że wszystko to, co najważniejsze trzyma poziom. - To nawet widać po liczbie defektów. Nie ma ich tyle, co w poprzednich sezonach. Chińskie są nakrętki na wentyle, czy rolgazy, a więc drobiazgi, które nie mają przełożenia na prędkość motocykla - stwierdza zawodnik.

Także tuner Jacek Filip twierdzi, że stwierdzenie "zrobione w Chinach" nie dotyczy najważniejszych części. - Kiedyś podejrzewałem, że zalew chińskiego towaru w żużlu jest większy, ale teraz wiem, że może to dotyczyć jedynie podwozia - komentuje Filip. - Sprężyny zaworowe? Ja sam używam Tornado. Czołówka tunerów ma na tyle dobre silniki, że tam nie ma mowy o chińszczyźnie, bo to wszystko by się rozlatywało.

- Nie mogę powiedzieć, że chińska tandeta opanowała rynek żużlowy - mówi Dankiewicz. - Jeśli są wkładane elementy, które nie mają wpływu na jazdę, a tak jest, to nie ma problemu. Oczywiście nie raz zdarzały się wadliwe partie części, ale nie wiem, czy chodziło o towar z Chin. Myślę, że tunerzy mają swoje sposoby, by sprawdzić, gdzie to zostało zrobione. Ktoś czasami może kogoś zrobić w konia, ale tam, gdzie chodzi o szybkość motocykla, żużel jest, moim zdaniem, wolny od chińszczyzny.

- Nie ma co zwalać wszystkiego na Chińczyków. Zdarza się, że sprężyny zamawiane w Stanach nie spełniają standardów. Tuner płaci z góry i przeważnie dostaje dobre części, ale czasami coś nie wyjdzie - zauważa Filip. - A jeśli ktoś faktycznie zdecydował bądź zdecyduje się na Chiny, to wyłącznie z przyczyn ekonomicznych. Oni tam zrobią wszystko, ale ile to wytrzyma, nie wiem.

ZOBACZ WIDEO Żużlowcy Betard Sparty Wrocław zdominują Speedway of Nations

Źródło artykułu: