Zawodnik MRGARDEN GKM-u wraca na właściwe tory po przeciętnym początku sezonu. Rosjanin ma za sobą całkiem udany mecz w Toruniu, a w piątkowym starciu z Cash Broker Stalą Gorzów przypominał już zawodnika z ubiegłego sezonu, inkasując 12 punktów.
Po czterech indywidualnych zwycięstwach, znów po myśli Artioma Łaguty nie ułożył się 15. bieg. Rosjanin nie może znaleźć recepty na ostatni wyścig, gdzie często ważą się też losy spotkania. Z czego to wynika? - Bardzo chciałem zdobyć komplet punktów, ale nie udało mi się wygrać w ostatnim biegu. Jechali jednak mocni zawodnicy i po przegranym starcie ciężko było cokolwiek zrobić. Mam jakiegoś pecha w tych 15. wyścigach. Muszę to przemyśleć i coś pozmieniać, żeby następnym razem być skuteczniejszym - stwierdził po meczu w rozmowie z naszym portalem.
Rosjanin nie dokonał rewolucji sprzętowej po pierwszych nieudanych spotkaniach. - W dalszym ciągu korzystam z tych samych silników. Na jednostce napędowej od Ryszarda Kowalskiego jechałem w Toruniu, a ze Stalą na sprzęcie Marka Kończykowskiego. Jestem zadowolony z ich pracy i mam nadzieję, że tak będzie dalej. Przede mną pierwsze Grand Prix w Warszawie i mecz w Tarnowie, gdzie chcemy wygrać - powiedział zawodnik grudziądzkiego klubu.
Łaguta chwalił też przygotowanie toru, który w końcu okazał się atutem MRGARDEN GKM-u. - Tor od samego rana był zdecydowanie bardziej odmoczony. Toromistrz z trenerem przygotowali nawierzchnię taką, jak chcieliśmy. W końcu nam pasował. Jestem zadowolony, że coś zmieniliśmy i wygraliśmy pierwszy w tym sezonie mecz - kończy uczestnik tegorocznego cyklu Grand Prix.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu