Po derbowym spotkaniu z Unibaxem Toruń, bydgoscy działacze nosili się z zamiarem zrezygnowania z usług Chrzanowskiego. Trener, Zenon Plech ma jednak ograniczone pole manewru i w meczu w Częstochowie zmuszony był znów postawić na byłego zawodnika Lotosu Wybrzeże Gdańsk. Chrzanowski nie odpłacił się jednak dobrym występem. - Nie ma powodów do radości. Nadal będziemy pracować. To sport motorowy i sam zawodnik nie decyduję o sukcesie. Decyduje o tym sprzęt. W moim przypadku ciąg dalszy kłopotów sprzętowych. W piątek uczestniczyłem w sparingu w Zielonej Górze. Jeden z motocyklów, na którym jeździłem, stracił swoje parametry i nie było możliwości przygotowania go do dnia dzisiejszego. Następna partia silników jest poprawiona. Nie spisywały się one najlepiej na początku sezonu. Coś ruszyło, ale nie pozwalał mi to jeszcze na wygrywanie. Widzę po kolegach, jak robią próbne starty. Widać, że ten sprzęt "rwie". Kolejny tydzień ciężkiej pracy się zapowiada. Będę zamawiane i testowane kolejne silniki i nie poddaje się - zapowiadał po meczu.
Po czterech kolejkach dyspozycja zarówno samego zawodnika, jak i całej bydgoskiej Polonii pozostawia sporo do życzenia. Chrzanowski nie ukrywa, że jest rozgoryczony tym faktem, jednak zapowiada, że dołoży wszelkich starań, aby zatrzeć niekorzystne wrażenie. - Na pewno miało to inaczej wyglądać, ale silniki, w które zainwestowałem, nie jadą. Troszeczkę czasu upłynęło zanim dało się je naprawić. Generalnie były poprawiane pod kątem twardego toru w Bydgoszczy. Tutaj te warunki torowe były troszeczkę inne i może trzeba było skorzystać z innych silników. Myślę jednak, że to ruszy. Jestem twardy i się nie poddam. To nie jest kwestia zakupienia i przygotowania silnika, ani też kwestia kilku dni. Często trzeba czekać na silnik ponad tydzień, aby mechanik go wykonał. W tym tygodniu otrzymam dwa nowe silniki i będę je próbował. W Ekstralidze jest osiem zespołów i każdy dysponuję wysokiej jakości sprzętem i niuanse decydują o tym, kto wygra bieg. Często jest tak, że zawodnik wygrywa bieg, a w następnym przyjeżdża z tyłu i nie wiadomo dlaczego. Tak to już jest w Ekstralidze - zauważa sam zawodnik.
Słaba postawa Chrzanowskiego u progu sezonu nie pozostała bez echa wśród bydgoskich fanów. Po derbowym spotkaniu z toruńskim Unibaxem, zawodnika spotkała przykra sytuacja ze strony kibiców, którzy nie przebierali w słowach. Cała sytuacja bardzo zabolała Chrzanowskiego. - Mam żal, bo tak się złożyło, że to były derby z Toruniem, a ja jestem kojarzony, jako torunianin, bo tam mieszkam, ale nie jestem w żaden sposób związany z tym klubem, bo nie jeżdżę w nim od paru lat. Była przegrana w tym meczu i mój słaby występ i tłumy rozżalonych kibiców. Na pewno przykra sprawa, bo zarówno ja, jak i ludzie, którzy pracują na mój wynik, ciężko pracujemy i szukamy nowych rozwiązań. Nie jestem typem zawodnika, który włóczyłby się po lokalach i miał to gdzieś - podkreśla.
Na koniec postanowiliśmy zapytać zawodnika, czy ze względu na wszelkie niesnaski nie żałuję przenosin do Bydgoszczy. "Chrzanek" odpowiedział dość wymijająco. - Wypowiadałem się już wcześniej, że było to na takiej zasadzie, że prezes klubu podziękował mi za jazdę w gdańskim klubie. Chciałem nadal się rozwijać, dlatego podjąłem walkę i wystartowałem w Ekstralidze - zakończył.