Nim rozpoczęła się ligowa kolejka, wszystkich rozgrzewał temat tego zawodnika. Grzegorz Walasek, choć jest wychowankiem Falubazu, zgodził się na przenosiny do osłabionej brakiem kontuzjowanego Martina Vaculika Cash Broker Stali Gorzów. Można się domyślać, że część fanów z Zielonej Góry może mieć mu to za złe. Kto wie czy Walasek nie podpadł im jeszcze bardziej swoim zachowaniem po niedzielnym meczu w Lesznie.
Gdy po ostatnim biegu cała drużyna Stanisława Chomskiego pobiegła pod sektor gości, fani zaczęli skandować znaną przyśpiewkę: "Kto nie skacze, ten Falubaz". Żużlowcy jak zwykle zaczęli w tym momencie podskakiwać. Mimo lekkiego zmieszania całą sytuacją, zrobił to też sam Walasek. Z bliska przyglądali się temu dziennikarze zmierzający na konferencję prasową.
Trzeba przyznać, że doświadczony ligowiec znalazł się w sytuacji, z której trudno byłoby mu wyjść obronną ręką. Gdyby odmówił skakania, zaliczyłby poważnego minusa u gorzowskich fanów. Taka reakcja nie wpłynęłaby raczej dobrze na atmosferę wokół klubu. Z drugiej strony, skoro podskakiwał, podpadł kibicom w Zielonej Górze.
Po meczu próbowaliśmy porozmawiać z Grzegorzem Walaskiem i zapytać go o to zdarzenie. Zawodnik unikał jednak mediów i nie chciał zabierać głosu na temat tego spotkania.
W Stali Gorzów mówią, że Walaskowi na pewno udzielał się stres związany z pierwszym startem w nowym klubie. - Grzegorz zasłużył na ciepłe słowa. Przed meczem było widać, że jest zestresowany. Debiutował w końcu w naszym zespole i to w meczu z faworytem rozgrywek. Myślę, że nie zawiódł - powiedział na konferencji prasowej trener Stanisław Chomski.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu