Tomasz Gollob w kwietniu ubiegłego roku miał wypadek na crossie, po którym uszkodził kręgosłup i stracił czucie od linii klatki piersiowej w dół. Żużlowy mistrz świata i osobowość roku 2010 FIM od momentu zakończenia leczenia szpitalnego w rodzinnej Bydgoszczy (w listopadzie 2017) porusza się na wózku. Życie uprzykrzają mu też potworne bóle spastyczne. Zawodnik zapewnia jednak, że walczy.
- Rozpocząłem właśnie drugi etap mojej rehabilitacji w chińskiej klinice - mówi nam Gollob. - Wiem, że może on potrwać bardzo długo, że jestem dopiero na początku drogi. Wiem też jednak, że większość ludzi poruszających się na wózkach patrzy na mnie i na moją walkę o zdrowie. Dla nich jest to o tyle ważne, że moja ewentualna wygrana im również da nadzieję. Stanie się jasne, że akupunktura i zabiegi, którym poddaję się w Nanning, mogą pomóc w schorzeniach, z którymi się zmagam. Jeśli cokolwiek uda się zrobić, to ludzie będący w tych samych tarapatach co ja, dostaną taki duży zastrzyk optymizmu.
Gollob przyznaje, że czasami zmaga się z potwornym bólem, ale nie zamierza ustępować. Jak na stan, w którym się znajduje, jego dyspozycja psychiczna jest bardzo dobra. Najlepszy dowód jest to, że przebukował bilety powrotne z lutego na marzec. Przed wylotem Tomasza do Nanning mówiło się, że leczenie w Chinach potrwa dwa miesiące, ale bilety powrotne zostały zarezerwowane na koniec lutego z opcją zmiany terminu na późniejszy. Gollob po trzech tygodniach leczenia i poważnym konsylium lekarskim zdecydował, że mimo braku widocznych efektów zostanie i powalczy do końca. To oznacza kolejny miesiąc w Chinach i prawdopodobnie leczenie w szpitalu w Grudziądzu już po powrocie do Polski.
- Chcę zostać do końca leczenia w Chinach, choć czasami mam bardzo duże bóle - przyznaje Tomasz. - Zdrowi ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, o co chodzi. Tylko ktoś, kto jest w podobnej sytuacji, wie, o czym mówię i co czuję. Zagryzam jednak zęby i walczę z myślą, że każdy sukces będzie otworzeniem drzwi dla innych cierpiących.
Tomasz odbył w czwartek długą, blisko godzinną rozmowę z wiceprzewodniczącym GKSŻ Zbigniewem Fiałkowskim, który cały czas koordynuje akcję Chiny. Panowie poruszali różne tematy, między innymi przygotowania MRGARDEN GKM-u Grudziądz do rozgrywek. - Tomasz pytał o tor, bo w Nanning jest dwadzieścia stopni na plusie, a u nas mróz - opowiada Fiałkowski. - Pytał też, jak czują się zawodnicy i trener. Prosił, żeby ich pozdrowić. Był pod ogromnym wrażeniem tego co zrobili kibice i klub Stal Gorzów. Chodzi o wielką zbiórkę pieniędzy na balu charytatywnym zorganizowanym dla Tomka. Humor mu dopisywał. Mówił, że czeka, aż coś drgnie.
Dotychczasowe leczenie Tomasza w Nanning nie przyniosło efektów. Na razie mieliśmy tylko jeden odruch prawej nogi. Doktor Adam Zaborowski, który jest w kontakcie z chińskimi lekarzami, już jakiś czas temu tłumaczył nam jednak, że z akupunkturą jest tak, że początkowo jest regres. Te słowa potwierdza Krzysztof Cegielski. Były żużlowiec też poddawał się zabiegom z akupunktury po wypadku w Szwecji, po którym stracił władzę w nogach.
- Każda ingerencja w organizm daje osłabienie i cofnięcie się w rehabilitacji - mówi Cegielski. - Potem jednak następuje progres. To działa na zasadzie: "jeden krok do tyłu, dwa do przodu". Nie wiem, czy mnie pomogła akupunktura, bo stosowałem ją w połączeniu z dietą i szeregiem innych zabiegów. W końcu jednak udało mi się stanąć na nogi.
ZOBACZ WIDEO Lekarz sugerował Gollobowi zakończenie kariery. "To był pierwszy dzwonek, powinienem był zareagować"
Tomek, trzymamy za ciebie mocno kciuki !!!
Wszystko dobrze sie skonczy !!!