Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Po takim sezonie jak poprzedni, kiedy został pan Indywidualnym Mistrzem Polski, jakie można mieć cele i marzenia na kolejny rok?
Szymon Woźniak: Następnym marzeniem jest obrona tytułu mistrzowskiego w kraju i zrobienie kroku do przodu w eliminacjach międzynarodowych do mistrzostw świata czy mistrzostw Europy. Od najmłodszych lat marzyłem także, by znaleźć się w kadrze narodowej seniorów. To też w tym roku się stało. Powoli sukcesywnie udaje mi się spełniać te dziecięce marzenia.
[b]
Jest pan przykładem takiego pracusia, który nie od razu, ale krok po kroku dochodzi do wielkich sukcesów w sporcie żużlowym. Cierpliwość popłaca?[/b]
Zawsze uważałem, że każdy kolejny krok w mojej karierze wymaga czasu. Nie wszystko przychodziło mi łatwo. Każdy sukces wymaga czasu i ciężkiej pracy. W tym postanowieniu tkwię od lat. Nigdy mnie to przekonanie nie zawiodło. Wiadomo, że zdarzały się trudniejsze momenty, ale były to okresy przejściowe. Jak jest zdrowie i chęć do pracy, a mi zawsze chce się pracować, to wtedy musi być dobrze.
W Gorzowie zdobył pan najpierw tytuł Młodzieżowego Mistrza Polski, a później na tym samym torze sięgnął pan po złoto w Indywidualnych Mistrzostwach Polski. Gorzów zatem był naturalnym wyborem na starty w PGE Ekstralidze?
Nie był to może główny aspekt, którym sugerowałem się, wybierając nowy klub, ale na pewno była to jedna z takich składowych szerokiego tematu pod hasłem: zmiana barw klubowych.
Lubi pan ten tor?
Ciężko powiedzieć, że ten tor lubię, bo jest on naprawdę trudny i wymagający. Paradoksalnie osiągam na nim bardzo dobre wyniki, a przez to go również lubię. Jeśli chodzi o samą jazdę na gorzowskim torze, to na pewno nie równa on się przyjemności, jaką sprawia mi jazda w Ostrowie, Częstochowie czy Lesznie.
Dlaczego?
Na torach, które wymieniłem można jeździć różnymi ścieżkami. W Gorzowie wszystkie decyzje trzeba podejmować dwa razy szybciej, a jakikolwiek błąd, słono kosztuje. Tor w Gorzowie nie jest łatwym torem zarówno dla zawodnika, jak i mechanika w kwestii dopasowania sprzętu do tej nawierzchni.
Czuje pan duży ciężar odpowiedzialności w związku ze zmianą barw klubowych?
Absolutnie nie czuję żadnego ciężaru. To, że oczy wszystkich będą skierowane na mnie, bardzo mnie cieszy. Jest to dla mnie motywujące i mobilizujące. Kompletnie nie czuję żadnej presji, w związku z tym, że podpisałem kontrakt w Gorzowie. Wiem, że stać mnie na tym torze na wiele, ale również zdaje sobie sprawę z tego, że to nie jest łatwy tor. Nie mam żadnego złotego środka na wygrywanie na tym obiekcie. Wiem, że z całym teamem czekać mnie będzie bardzo dużo pracy, by poznać ten tor dobrze i doprecyzować, jak on się zachowuje w danych warunkach pogodowych. Na pewno czeka mnie dużo pracy. Nie ma jednak mowy, by przybijała mnie jakaś presja.
Stal Gorzów chyba każdego roku mierzy w złoto? Innego celu taki klub sobie nie stawia?
Jeżeli by nie mierzyli w złoty medal, to nie podpisałbym tam kontraktu. Jestem sportowcem, który w każdej chwili chce walczyć o najwyższe laury. Nie ma żadnego kalkulowania, co by nas zadowoliło oprócz złota. Moim zdaniem przed sezonem walka o tytuł mistrzowski powinna być jak najbardziej naszym celem. Oczywiście, pierwszym etapem musi być awans do play-off, a później walka o mistrzostwo. Trzeba mieć marzenia, żeby później móc je spełniać.
ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii