Cykl "Szprycą w twarz" to felietony Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.
***
Głośno było ostatnio o tym, że Bartosz Smektała i Dominik Kubera mogą zdominować rozgrywki 2. Ligi Żużlowej. Wszystko zaczęło się od ich wywiadu w jednej z rozgłośni radiowych, ale jeszcze wcześniej w rozmowie z naszym serwisem powiedział o tym Roman Jankowski. Mianowicie Smektała i Kubera mają podobno startować jak najwięcej w rozgrywkach najniższej polskiej ligi. Młodzi chcą się objeżdżać i robić formę na niedzielne mecze PGE Ekstraligi. Od razu podniosło się larum, że nie tak miało być i dwójka reprezentantów Polski miała występować w Rawiczu jedynie sporadycznie.
Pomimo szumnych zapowiedzi i gorącej dyskusji w mediach jestem przekonany, że Bartosz Smektała i Dominik Kubera wcale nie zdominują rozgrywek drugiej ligi. Owszem chłopaki pojeżdżą w meczach domowych swojej drugiej drużyny, ale niekoniecznie we wszystkich. Problemem będą pieniądze. Młodzież oczywiście stawki punktowe ma dostosowane do ligi, ale do tego dochodzą koszty utrzymania sprzętu i teamu, a te już nie są dostosowane do najniższej klasy rozgrywkowej tylko do najwyższej. Priorytetem więc dla tych zawodników będą rozgrywki PGE Ekstraligi, ligi zagraniczne i zawody młodzieżowe na poziomie międzynarodowym.
W sytuacji, w której wspomniana dwójka już wystartuje barwach Stainer Unii Kolejarz Rawicz, o punkty wcale nie będzie im tak łatwo, jak się wszystkim wydaje. Po pierwsze tamtejszy tor nie należy do najłatwiejszych i o kontuzję nie będzie trudno. Czasem będą musieli zamknąć gaz, aby nie wypaść ze składu pierwszego zespołu Fogo Unii Leszno.
Mało tego, wśród reprezentantów najniższej polskiej ligi spotkać można kilku dobrych, żeby nie powiedzieć bardzo dobrych zawodników. Greg Hancock, Sebastian Ułamek, Nicolai Klindt czy Denis Gizatullin z niejednego pieca chleb jedli i punktów młokosom za darmo nie oddadzą. Nie mamy już tych samych czasów, kiedy dwójka braci Pawlickich robiła, co chciała na torach drugiej ligi. Poziom zdecydowanie poszedł w górę.
Na fuzji dwóch zespołów najbardziej zyskają pozostali juniorzy Fogo Unii. Taki Wiktor Trofimow jr niewiele startował w poprzednich latach, a tu wreszcie będzie miał okazję do regularnych występów. Specjaliści mówią, że jego rozwój mocno wyhamował w ostatnich dwóch sezonach właśnie przez brak okazji do startów. Teraz będzie mógł to nadrobić. Podobnie wygląda sytuacja z młodziutkim Tymoteuszem Piczem, który dopiero zaczyna przygodę z żużlem, jak i Szymonem Szlauderbachem, któremu regularne starty pomogą podnieść poziom sportowy. Ta trójka teoretycznie jednak nie powinna aż tak wpłynąć na wyniki Unii Kolejarza, a przynajmniej nie powinni obawiać się ich inni prezesi. Słowem: z dużej chmury spadnie mały deszcz.
Bartłomiej Ruta
ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii
atakowuj napadywuj!!!
Dziennikarza???! Żarty. Nadworny klakier Unii Leszno.