Simon Stead zakończył karierę pod koniec 2016 roku. W przeszłości reprezentował wiele klubów w Wielkiej Brytanii m.in. Swindon, Belle Vue i Peterborough. Swego czasu miał okazję do startu z dziką kartą w Grand Prix w Cardiff, a także w kilku edycjach Drużynowego Pucharu Świata. Startował też w Polsce. Przed rokiem Stead debiutował w roli menadżera, prowadząc w Championship ekipę Sheffield Tigers.
Był to debiut udany, bo okraszony zwycięstwem w lidze i to w przekonującym stylu. W barażach o jazdę w Premiership w 2018 roku Tygrysy uległy jednak Leicester Lions, których Stead został teraz nowym menadżerem, zastępując na tym stanowisku Jima Lyncha. - To nie jest tak, że jestem obcym w Leicester, co jest dużym plusem. Ścigałem się tam przecież przez jakiś czas i to nie tak dawno temu. Naprawdę miałem świetny kontakt z fanami. Dobrze będzie więc wrócić, choć wiem, jak bardzo są tam zdesperowani, aby mieć o wiele lepszy sezon - przyznał nowy opiekun Leicester, który startował w tym klubie w 2014 roku.
Na Beamount Park będzie miał on do dyspozycji m.in. Krystiana Pieszczka, Hansa Andersena i Martina Vaculika. Z tym ostatnim zawodnikiem Stead współpracował w sezonie 2017, będąc obecnym w jego teamie podczas turniejów cyklu Grand Prix. W ekipie Lwów występować będą ponadto Daniel King, Kyle Newman, Josh Bates i James Sarjeant. - Zespół, który skompletowano w Leicester, cechuje się jakością i potencjałem. Jak dla mnie jesteśmy prawdziwymi pretendentami do jazdy play-off - powiedział "Steady", który pozostał też menadżerem Sheffield. Terminy spotkań Lwów i Tygrysów nie będą bowiem ze sobą kolidowały.
ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii