BSI szkodzi żużlowi. Przydałby się nowy promotor DPŚ i GP

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Grand Prix Australii w Melbourne. Jason Doyle na czele stawki
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Grand Prix Australii w Melbourne. Jason Doyle na czele stawki

Cykl Speedway Grand Prix traci duże miasta, z kolei Drużynowy Puchar Świata chyli się ku upadkowi. Sławomir Kryjom nie ma wątpliwości, że za taki stan rzeczy odpowiada w dużym stopniu firma BSI. Czy dalsza współpraca z Anglikami ma sens?

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatnie miesiące przyniosły powody do niepokoju. Z kalendarza walki o Indywidualne Mistrzostwo Świata zniknął Sztokholm, a pod znakiem zapytania stoi to, czy uda się rozegrać rundę w australijskim Melbourne. Czarne chmury zebrały się poza tym nad Drużynowym Pucharem Świata. Jako, że nie ma chętnych do organizacji finału, imprezy tej w 2018 roku może w ogóle nie być.

Nic dziwnego, że krytyka spada na firmę BSI, która ma prawa do organizacji SGP i DPŚ. - Nie wiem czy FIM (Międzynarodowa Federacja Motocyklowa) dostrzega ten problem, ale powinna. Obecny promotor dwóch największych imprez żużlowych nie robi żadnego kroku w przód, a wręcz przeciwnie. Jeżeli w najbliższym czasie nie zobaczymy żadnych radykalnych ruchów, stracimy DPŚ, a nie wiadomo jaka przyszłość czeka cykl Grand Prix - mówi Sławomir Kryjom.

Żużlowi przydałby się z pewnością konkurent dla BSI. Gdyby jeden z wymienionych turniejów trafił w ręce innego promotora, cała dyscyplina mogłaby na tym skorzystać. - Myślę jednak, że znalezienie innej firmy w miejsce Anglików może być piekielnie trudne. Pamiętamy, jak BSI podchodziło do konkurencji, gdy z cyklem SEC na rynek wchodzili Polacy skupieni wokół One Sport - zauważa Kryjom. Można spodziewać się raczej scenariusza, iż BSI postara się utrzymać wszystkie sprawa w swoich rękach. Zwłaszcza, że nie tak dawno mówiło się o tym, że Anglicy chcą wykupić prawa do organizacji Grand Prix do 2030 roku.

Można jednak odnieść wrażenie, że żużel nie jest priorytetem tej firmy. Nie okazuje się bowiem tak dochodowy jak inne dyscypliny związane z motoryzacją. - Trzeba pamiętać, że Anglicy są częścią większego potentata na rynku - IMG. Pozostaje pytanie jakie miejsce w ich hierarchii zajmuje żużel, bo koncern ten posiada też prawa do bardziej popularnych i dochodowych imprez sportowych. Ostatnie ruchy BSI na rynku żużlowym nie napawają w każdym razie optymizmem. Patrzę na przyszłość tej dyscypliny z dużym niepokojem - kwituje nasz ekspert.

ZOBACZ WIDEO Wypadek Tomasza Golloba wstrząsnął Polską. "To najważniejszy wyścig w jego życiu"

Źródło artykułu: