Kilka tygodni temu napisaliśmy, że Stal Rzeszów chce Grega Hancocka. Właściciel klubu Ireneusz Nawrocki zdradził nam, że zatrudnienie 4-krotnego mistrza świata jest jego marzeniem. Już w trakcie pierwszym rozmów Nawrocki powiedział Hancockowi, że powinien rzucić PGE Ekstraligę, bo już nic nikomu nie musi udowadniać. Biznesmen mówił też zawodnikowi, że walka o dwa awanse z rzędu (z drugiej do pierwszej i z pierwszej do Ekstraligi), to jest coś, czego jeszcze nie przeżył.
Kolejna rozmowa Nawrockiego z Hancockiem była już bardzo konkretna. W jej trakcie zawodnik ustalił z właścicielem żużlowej spółki szeroki zakres obowiązków. W Stali ma być nie tylko zawodnikiem, ale i mentorem dla młodszych kolegów. Mówi się też, że będzie jeżdżącym trenerem. Poza tym Hancock ma promować rzeszowski żużel. Zawodnik podjął też zobowiązanie, że w ciągu 2 lat wprowadzi Stal do PGE Ekstraligi.
Hancock ma być liderem Stali. Ważną rolę w klubie ma też odgrywać jego menedżer i mechanik Rafał Haj. Będzie on nie tylko dostawcą sprzętu dla rzeszowskich zawodników, ale i też pełnić funkcję doradcy sztabu szkoleniowego.
Hancock w minionym sezonie jeździł w Get Well Toruń, ale klub nie zdecydował się na przedłużenie z nim kontraktu. Greg początkowo starał się o kontrakt w innym klubie PGE Ekstraligi - Ekantor.pl Falubazie Zielona Góra, ale ostatecznie zrezygnował z tej opcji. Nie mógł się dogadać w sprawie warunków finansowych i szczegółowych zapisów w kontrakcie. Kiedy podjął decyzję o startach w niższej lidze, wybierał między Stalą i Speed Car Motorem Lublin. Postawił na Rzeszów, gdzie startował już w sezonie 2015.
ZOBACZ WIDEO Tobiasz Musielak: Niewielu Polaków ma ten tytuł, co ja