Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Ekstraliga wyciąga wnioski, dlatego były bankrut może mniej (felieton)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Od lewej: Mikkel Bech, Anders Thomsen, Michael Jepsen Jensen
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Od lewej: Mikkel Bech, Anders Thomsen, Michael Jepsen Jensen

Święte oburzenie w narodzie, bo napisałem, że Ekstraliga Żużlowa, w przypadku awansu Wybrzeża, może zażądać od klubu gwarancji na poziomie 7 milionów złotych. Pytania, skąd, dlaczego i po co? Chętnie wszystko wyjaśnię.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP Sportowe Fakty.

***

W poniedziałek napisałem, że Zdunek Wybrzeżu łatwiej będzie ograć Get Well na torze, niż dostać licencję na starty w PGE Ekstralidze. Skąd taki wniosek? Z moich rozmów z ważnymi osobami w spółce zarządzającej rozgrywkami, ale i też z PZM, wynika, że zespół licencyjny zażąda od gdańszczan gwarancji finansowych na poziomie 7 milionów złotych.

Tadeusz Zdunek, prezes Wybrzeża, pyta, a po co mu 7 milionów, skoro zbuduje tańszy skład i wymienia jednym tchem Kacpra Gomólskiego, Mikkela Becha i Andersa Thomsena, jako tych, którzy nie żądają bajońskich sum, a po awansie mają zostać w kadrze. Zdunek pyta też, w jakim regulaminie jest napisane, że on ma zagwarantować 7 milionów, skoro wystarczy mu 5.

Regulamin licencyjny i kryteria finansowe to jest ten zapis, któremu prezes Zdunek powinien się baczniej przyjrzeć. To tam możemy przeczytać, że warunkiem otrzymania licencji jest posiadanie niezbędnych środków finansowych i przejrzystość w prowadzonej księgowości. Nie ma podanych kwot, bo zespół może podejść do sprawy uznaniowo. Już raz tak zrobił. Przed rokiem. Wtedy chodziło o Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa.

Włókniarz musiał zagwarantować przed procesem licencyjnym, że będzie miał budżet na poziomie 7 milionów złotych. Prezes Michał Świącik nie płakał. Miał pod ręką weksel, ale ostatecznie obeszło się bez tego. Najważniejszą kartą przetargową częstochowskiego klubu była gwarancja z miasta, co do wsparcia klubu kwotą 2,5 miliona złotych.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zachęca do ratowania życia

Włókniarz musiał dać gwarancję, bo Ekstraliga Żużlowa uznała, że były bankrut może mniej. Częstochowianom zabrano licencję po sezonie 2014, który Włókniarz zakończył z olbrzymimi długami, a przez większą część rozgrywek wystawiał skład lekko-śmieszny. EŻ nie chcąc ponownie tego przeżywać, uznała, że wpuści Włókniarza do ligi wyłącznie, jeśli zagwarantuje 7 milionów. Tak się stało.

Z Wybrzeżem jest tak samo. Może ostatecznie góra dojdzie do wniosku, że wystarczy 6, a nie 7 milionów (tyle wynosi średni budżet klubu PGE Ekstraligi), co nie zmienia faktu, że gdańszczanie są mierzeni tą samą miarą co Włókniarz. Zasłużyli sobie na to sezonem 2014, po którym stracili licencję za długi. Tak na marginesie, tamta spółka jest w stanie upadłości i teraz Wybrzeże, chcąc w ogóle rozmawiać o występach w najlepszej lidze świata, musi założyć nową.

Po ludzku rozumiem tłumaczenie prezesa Zdunka, że w tamtej spółce był tylko sponsorem, że spłacił 80 procent zaległości, że teraz będzie już ostrożny, ale zespół licencyjny będzie chciał twardych dowodów. I na pewno nie kupi hasła w stylu, że dobrą drużynę Wybrzeże zbuduje za 3-4 miliony. Umówmy się, że nie zbuduje. To, że teraz gdańszczanie walczyli z Get Well, jak równy z równym, wzięło się z tego, że Toruń jechał bez dwóch podstawowych zawodników (Greg Hancock, Adrian Miedziński), a na dokładkę zlekceważył rywala. O ponad miesięcznej przerwie Get Well też warto wspomnieć.

Poza wszystkim, jak w Ekstralidze przeczytali, z jakich zawodników Wybrzeże chce złożyć skład, to złapali się za głowę. Moim zdaniem słusznie, bo niczego wymienionej przez Zdunka trójce nie odbierając, trzeba by tu wsadzić jeszcze dwie konkretne armaty, żeby to jakoś hulało. Tym samym składem Wybrzeże nie ma czego szukać w PGE Ekstralidze.

Pojawiły się pytania, czy Grupa Azoty Unia Tarnów będzie mieć te same kryteria, co Wybrzeże. Od razu odpowiem, że nie. Z tego względu, że Unia jest traktowana, jako wiarygodny płatnik, który przez lata zbudował swoją renomę. W ogóle to za klubem stoi mocny sponsor - Grupa Azoty. 3-4 miliony, które zagwarantuje GA umową na sezon 2018, będzie dla ekipy licencyjnej i Ekstraligi wystarczającą gwarancją. Wybrzeże takiej, na razie, nie ma.

Pojawiły się oczywiście głosy, że to, co zaczyna się dziać wokół Wybrzeża, to ratunkowa akcja Get Well. Wiadomo, że w Toruniu mają obecnie wszystko poza dobrą drużyną. Można jednak założyć, że drugiego tak beznadziejnego sezonu Get Well nie powtórzy. Nikt tego głośno nie powie, ale w ciemno można założyć, że Ekstraliga Żużlowa ucieszyłaby się ze scenariusza, w którym toruński zespół zostaje w elicie. I nieważne, czy zagwarantuje to sobie na torze, czy przy tzw. zielonym stoliku. Swoją drogą, ROW Rybnik też ma 7 milionów, więc może zrobić jakiś konkurs piękności?

Tak czy inaczej, ciężkie czasy czekają Wybrzeże. Jak wygrają z Get Well, to nie będzie radości, lecz twarde negocjacje. Przeszłość mocno będzie gdańszczanom ciążyć. Decydenci z tyłu głowy będą mieć cyferki, będą porównywać oba stadiony (ten z Gdańska nawet nie może stanąć przy Motoarenie) i organizację klubów. Już teraz da się słyszeć, że Wybrzeże zatrudnia tylko 3 osoby na etacie.

I bardzo proszę, żeby nie pisać komentarzy w stylu, że biorę czyjąś stroną, że kogoś nie lubię. Uwielbiam żużel, ale nie jestem kibicem żadnej drużyny. Zwyczajnie obserwuję, to co się dzieje i staram się to opisać najlepiej, jak potrafię. Nie trzymam jednak za żadną ze stron. Między Wybrzeżem, Get Well, Ekstraligą Żużlową, ale i też ROW-em Rybnik, stawiam znak równości. W moim zbiorze wszyscy są równi.

Źródło artykułu: