8 września, w finale IMŚJ w Gustrow, Maksym Drabik doznał kontuzji złamania obojczyka. Zawodnik powoli dochodzi do siebie i w teorii mógł wystąpić już w niedzielnym meczu finałowym w Lesznie. Jego klub nie chciał jednak ryzykować, zwłaszcza, że nie wiedział, jaką nawierzchnię przygotują na zawody gospodarze.
Nieobecność Maksyma była oczywiście odczuwalna, bo zastępujący go Lars Skupień w trzech startach punktów nie zdobył. Drabik, który dostał siedem dodatkowych dni na odpoczynek, może jednak wystąpić w rewanżu, pomagając tam Betard Sparcie odrobić ośmiopunktową stratę z Leszna.
- Są szanse, że Maks pojedzie już za tydzień - powiedział nam pełen optymizmu, mimo porażki, menedżer Rafał Dobrucki. W czasie rozmowy zaznaczył jednocześnie, że nie chce niczego obiecywać kibicom. - Nie będę teraz oceniać procentowo, czy te szanse Maksa wynoszą 50 procent czy więcej. Zobaczymy - dodał.
W Betard Sparcie liczą zresztą, że pech związany z kontuzjami, w końcu ich opuści. Po upadku w piętnastym wyścigu poobijany jest Tai Woffinden. - To był kolejny mecz, w czasie którego nasi zawodnicy mieli różne przygody. Poczekamy jeszcze na badania, ale na szczęście w przypadku Taia nic nie wskazuje na to, by nabawił się czegoś poważnego. Obyśmy do rewanżu przystąpili cali i zdrowi - spuentował Dobrucki.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego