Informacja na ten temat miała już dotrzeć do zawodnika Orła Łódź. - Kara umowna dla Hansa Andersena wynika z regulaminu - tłumaczy Zbigniew Fiałkowski z GKSŻ. A dokładniej chodzi o Zbiór zasad regulujących stosunki pomiędzy zawodnikiem i klubem.
Hans Andersen ma teraz dwa wyjścia. Może zapłacić karę. Czas na to ma do 5 września, więc do tego dnia może bez problemu startować w polskiej lidze. - Jeśli ten termin nie zostanie dotrzymany, to zawodnik będzie od razu zawieszony. I tak będzie do momentu zapłacenia kary - wyjaśnia Fiałkowski.
Zapłacenie kary nie jest jednak jedynym wyjściem dla Andersena. Jeśli zawodnik ma dobre argumenty, które mogą zadziałać na jego korzyść, może jeszcze walczyć. W jaki sposób? - W naszej ocenie żużlowiec może jeszcze zwrócić się do Trybunału związku z pytaniem, czy nałożona na niego kara jest zasadna - przekonuje członek GKSŻ.
Czy Andersen może coś wskórać w Trybunale? Odpowiedzi na to pytanie nie znamy, ale być może Duńczyk spróbuje szczęścia, zanim zdecyduje się na zapłacenie kary. Przypomnijmy, że Orzeł swojego żużlowca broni i winą za całą sprawę obarcza Pocztę Polską, która nie dostarczyła zawodnikowi na czas przesyłki z dokumentami.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla