Ekspert martwi się o Grand Prix. Za chwilę będzie to zabawka Polaków

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Przemysław Pawlicki po wygraniu GP Challenge w Togliatti
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Przemysław Pawlicki po wygraniu GP Challenge w Togliatti

W sobotę z awansu do Grand Prix cieszył się kolejny z Polaków - Przemysław Pawlicki. - Nim się obejrzymy, niemal połowa zawodników w tym cyklu to będą nasi rodacy. Z szerszej perspektywy, nie jest to wcale dobra wiadomość - mówi Jan Krzystyniak.

W tym artykule dowiesz się o:

Obecnie w czołowej ósemce cyklu są Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i Patryk Dudek. Szansę na utrzymanie w Speedway Grand Prix ma też Piotr Pawlicki, który zajmuje dwunastą lokatę. W sobotę do tej imprezy awansował natomiast jego starszy brat - Przemysław, który wygrał GP Challenge w rosyjskim Togliatti.

- Strata Piotrka do ósmego Martina Vaculika wynosi dziewięć punktów, więc jeszcze nie wszystko stracone. Może się okazać, że po dołączeniu Przemka Pawlickiego, w cyklu będziemy mieli aż pięciu Polaków. Wiem, że nasi kibice z tego faktu się cieszą, ale ja nie podzielam ich entuzjazmu. To pokazuje słabość żużla na świecie. Za chwilę, podobnie jak Drużynowy Puchar Świata, Grand Prix może stać się zabawką Polaków - ocenia Jan Krzystyniak.

Były trener i żużlowiec, a obecnie ekspert naszego portalu, uważa, że zawodników znad Wisły mogłoby być w tym cyklu nawet więcej. - Jak tak dalej pójdzie, to Polacy odjadą reszcie jeszcze bardziej i za trzy lata w cyklu będzie sześciu lub siedmiu naszych. Widzimy przecież, że do formy wraca Jarek Hampel, a swoje ambicje ma nadal Krzysztof Kasprzak. Gdybyśmy się uparli, w Grand Prix z powodzeniem mógłby jeździć nawet Protasiewicz. Żadna inna nacja żużlowa nie ma obecnie takiego wachlarza możliwości. Jakby zaproszono do cyklu trzech, czterech Brytyjczyków, to nie wiem czy ten ostatni chociaż na szprycę by się łapał - zauważa.

Zdaniem Krzystyniaka, dochodzimy powoli do sytuacji bez wyjścia. - Można by narzucić przepisami, że w cyklu Grand Prix nie może być więcej niż pięciu Polaków. Takie sztuczne ograniczenia przeczyłyby jednak zasadzie, że jest to turniej najlepszych zawodników. Z drugiej strony, czy mamy aż tak duże emocje, gdy pod taśmą w danym wyścigu staje trzech-czterech żużlowców z naszego kraju? Chciałoby się, by w biegach rywalizowali zawodnicy z różnych nacji. Oby nie było tak, że za chwilę całe podium zajmą nasi reprezentanci. Bo takie sukcesy, wywalczane tylko we własnym gronie, nie będą wcale tak dobrze smakowały - kwituje Krzystyniak.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla

Źródło artykułu: