Jednym z zawodników, którzy w sobotę wywalczyli awans do cyklu Grand Prix 2018 jest Artiom Łaguta. Dla Rosjanina nie będzie to jednak debiut w elicie. Łaguta w 2010 roku także świetnie spisał się w Challenge'u i sensacyjnie uzyskał promocję do cyklu na kolejny rok. Tam jednak spisywał się katastrofalnie i zajął ostatnie, spośród stałych uczestników miejsce. Tylko raz awansował do półfinałów.
Historia pokazuje, że powrót do cyklu po latach może dać bardzo pozytywny efekt. - Czuję się gotowy na Grand Prix - zapowiedział Łaguta. - Zresztą jeżdżę w tym roku w cyklu SEC i idzie mi całkiem nieźle. Nie czuję żadnej presji w związku z powrotem do GP. Będę się przygotowywać dokładnie tak samo, jak do tej pory. Stary, sprawdzony sposób - dodał.
Łaguta zwrócił uwagę na to, że niektórzy zawodnicy, którym w przeszłości nie wyszło w cyklu, trochę go demonizują. - Grand Prix nie jest takie straszne, jak niektórzy zawodnicy mówią. Jestem przekonany o solidności swojego teamu, który przygotuje sprzęt tak, że będę spokojnie podchodził do każdych zawodów. Ja też dam z siebie wszystko i jestem gotów na kompletowanie punktów - powiedział Rosjanin.
Sobotni Challenge w Togliatti wygrał Przemysław Pawlicki. Trzeci był Patryk Dudek, który jednak najprawdopodobniej zajmie miejsce w czołowej ósemce tegorocznego cyklu. To oznacza, że promocję do GP wywalczy czwarty w Togliatti Craig Cook.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze