Dla polskich kibiców jedno z najważniejszych wydarzeń minionego weekendu miało miejsce w Togliatti, gdzie awans do przyszłorocznego cyklu Grand Prix wywalczył Przemysław Pawlicki. Trzeba przyznać, że była to w pewnym sensie niespodzianka. Murowanym faworytem nasz reprezentant przecież nie był. - Zrobił to, czego zabrakło mu w Rybniku. Wtedy był o 80 metrów od pełni szczęścia, ale teraz nie przeszkodziło mu już nic. Cieszmy się z kolejnego Polaka w elicie. Niech tylko teraz reszta się spokojnie utrzyma - komentuje Sławomir Kryjom.
Duże słowa uznania również dla Jacka Holdera. Młodszy brat Chrisa zaliczył kolejny świetny mecz w PGE Ekstralidze i w dodatku wykręcił nowy rekord toru na Motoarenie. - Zrobił to wszystko w spotkaniu, które miało naprawdę duży ciężar gatunkowy. To wielka sprawa - podkreśla Kryjom.
Get Well Toruń i menedżer Jacek Frątczak też dostają od nas plusa. Za tor. - Zrobili totalną rewolucję. Przez ostatnie dwa lata tam jeździło się na twardej nawierzchni. Wróciły w pewnym sensie czasy, na których sucesy odnosił Unibax Toruń. Zawodnicy jechali poniżej 60 sekund i to pasowało. Nie było Miedzińskiego i Hancocka, ale mam wrażenie, że oni również by sobie poradzili. To dobry kierunek dla tego zespołu - przekonuje Kryjom.
Nie tak dawno pisaliśmy, że Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra nie ma juniorów i już powinien szukać wzmocnienia na przyszły sezon. W związku z tym musimy być w porządku i docenić Sebastiana Niedźwiedzia, który pokonał we Wrocławiu Maksyma Drabika i Damiana Dróżdża. - To był dobry występ. Takiego wsparcia brakowało Falubazowi. Jeśli nawet będzie wychodzić mu jeden bieg w meczu, to zielonogórzanie i tak wiele zyskają - zauważa nasz ekspert.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze
Jeśli chodzi o minusy, to zaczynamy od Leona Madsena. Ostatnio był w świetnej formie i miał wjechać w wielkim stylu do Grand Prix. Zamiast tego była totalna klapa. - Był moim faworytem w Togliatti. Jego problemy zaczęły się już w Gnieźnie podczas Speedway Best Pairs. On przecież potrafi jeździć na twardych torach, a już wtedy nie błyszczał - podkreśla Kryjom.
Nie sposób nie wspomnieć również o problemach Betard Sparty Wrocław. Pod względem wizerunkowym ze Stadionu Olimpijskiego w świat nie poszedł zbyt ciekawy obrazek. Mało emocji, porażka i jeszcze spięcie juniorów. - Ale z tym ostatnim bym nie przesadzał. Konflikty pomiędzy zawodnikami w żużlu czy sporcie w ogóle były, są i będą. Pewnie, że nie o to chodzi, ale czasami niektórzy skoczą sobie do oczu i nic na to nie poradzimy. Mamy teraz pełno kamer, więc ich problem polega na tym, że to widać jak na dłoni. Takie rzeczy trzeba na pewno jak najszybciej załatwiać. Zainteresowanych na słowo można poprosić nawet od razu, w trakcie meczu - tłumaczy Kryjom.
- A co do toru, chyba rzeczywiście było nudno, ale mój nos podpowiada mi, że to taktyczna zagrywka. To nie był tor taki jak na poprzednie mecze. Być może Falubaz miał nie dostać dobrej okazji do treningu przed play-off. Oba zespoły mogą się przecież jeszcze spotkać - podsumowuje były menedżer Unibaksu Toruń.