Włókniarz po raz pierwszy zaskoczony swoim torem. To ma się nie powtórzyć

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Michał Gruchalski kontra Robert Chmiel
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Michał Gruchalski kontra Robert Chmiel
zdjęcie autora artykułu

Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa był faworytem meczu z MRGARDEN GKM Grudziądz, ale zaledwie zremisował 45:45. Gospodarzy zaskoczył sposób przygotowania nawierzchni, co przełożyło się na atmosferę w zespole.

Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa bez większych problemów miał poradzić sobie z pogrążonym w kryzysie MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Trzy dni wcześniej częstochowianie wygrali u siebie z Cash Broker Stalą Gorzów, co przynajmniej w teorii powinno dodać Lwom pewności siebie.

Trener Lech Kędziora przed startem sezonu mówił, że tor ma być największym atutem Włókniarza. W trzech poprzednich domowych spotkaniach tak właśnie było. W meczu z GKM-em lepiej czuli się na nim jednak goście.

- Zremisowaliśmy, ale ten wynik dla mnie jest jak porażka. Tor nie był dla nas sprzyjający. Widać po czasach, że był twardszy niż ostatnio. Toromistrz powiedział, że nie udało się przygotować takiej nawierzchni i to ja całą winę biorę na siebie. Zawodnicy nie czuli się komfortowo. Nie wykorzystaliśmy atutu własnego toru - powiedział Kędziora.

Przygotowanie nawierzchni to po zremisowanym meczu temat numer jeden w zespole. W trakcie spotkania grudziądzanie zgłaszali komisarzowi uwagi co do jego stanu. Aleksander Janas nakazywał dodatkowe polewanie toru. Częstochowianom nie było to na rękę, a polewaczka zamiast lać wodę na tor, to lała w powietrze i szybko opuściła owal. To tylko jeden z przykładów "przepychanek" dotyczących nawierzchni. - Chcieliśmy tylko, by tor był wszędzie równo polany - powiedział trener GKM-u, Robert Kempiński.

ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc (VIDEO)

Trener Włókniarza po meczu ze Stalą nie miał pretensji do Sebastiana Ułamka. Po starciu z GKM-em wypowiadał się w znacznie innym tonie. - Tym razem dla Sebastiana nie ma już wytłumaczenia. Warunki torowe były zdecydowanie inne niż w meczu ze Stalą - przyznał Kędziora. W obu spotkaniach Ułamek zdobył po punkcie, pokonując jedynie młodzieżowca rywali.

Siadła też atmosfera w drużynie. Po meczu ze Stalą wszyscy wpadali sobie w ramiona. Z kolei w starciu z grudziądzanami nerwy puściły Leonowi Madsenowi i Rune Holcie, którzy spierali się odnośnie wyboru pola startowego. Ostatecznie Duńczyk ustąpił Norwegowi, a ten wystartował z najkorzystniejszego czwartego pola. Startu nie wygrał, ale napędził się pod bandą i na wyjściu z pierwszego łuku przedarł się na prowadzenie. To dało Lwom remis w meczu.

Bolączką Włókniarza były starty. Większość z łatwością wygrywali rywale, którzy następnie dobrze się bronili przed atakami częstochowskich żużlowców. - Już w meczu ze Stalą widać było, że przegrywaliśmy starty. Z GKM-em to się powtórzyło i musimy nad tym popracować, by w kolejnych meczach było już lepiej. Mogę zapewnić, że będziemy dalej walczyć. Po wygranej ze Stalą urosły apetyty - ocenił Kędziora.

Źródło artykułu: