Po pierwszych biegach gorzowianie przegrywali we Wrocławiu już różnicą 12 punktów. W pierwszej serii startów stracili jeszcze Krzysztofa Kasprzaka, który doznał kontuzji obojczyka. Wtedy wydawało się, że losy spotkania są już rozstrzygnięte, ale mistrzowie Polski byli w stanie je odwrócić. Stal odrobiła straty i w ostatnim wyścigu zapewniła sobie zwycięstwo.
- Uważam, że słabszy początek był wynikiem upadku Krzysztofa - mówi nam Władysław Komarnicki. - Drużyna wtedy siadła. To była tragedia dla tego zespołu. Później jednak zespół pokazał wielką klasę podnosząc się z kolan. W tym meczu w Stali nie było jednego bohatera. Wyróżnienie jednego żużlowca byłoby wielką niesprawiedliwością. Oni wszyscy zasłużyli na słowa uznania. Jestem z nich dumny - cieszy się prezes honorowy.
Stal straciła w niedzielnym meczu Krzysztofa Kasprzaka. Dla Komarnickiego to duży cios. Były działacz doskonale wie, że siłą mistrzów Polski jest przede wszystkim wyrównana formacja seniorska. - Martwię się, ale nie widzę też powodu do paniki i wykonywania nerwowych ruchów - podkreśla. - Kolejny mecz jest w drugiej połowie maja, a obojczyk podobno nie jest złamany tylko pęknięty. Uważam, że Krzysiu szybko wróci i będzie w pełni sprawny. Moim zdaniem nie ma potrzeby, żeby kontraktować nowego zawodnika, ale decyzje należą oczywiście do zarządu. Ja twierdzę, że Kasprzak to twardziel i rehabilitacja przebiegnie bardzo szybko - podsumowuje Komarnicki.
ZOBACZ WIDEO "Tomek jest dobrem narodowym. Jest współczesnym gladiatorem"
On zgodzi się na 1-2 mecze w sezonie a może być ich więcej, nigdy nie wiadomo.
następny mecz chyba 21 maja: Stal Gorzów - Fogo Unia Leszno