Kibice Stali Rzeszów nie muszą się martwić o koniec kariery Davey'a Watta. 39-latek zadeklarował, że w razie potrzeby Żurawie będą mogły na niego liczyć, ale tylko awaryjnie. W tej chwili pewne miejsce w składzie mają Chris Harris, Nicklas Porsing i Josh Grajczonek, ale w razie kolizji terminów bądź kontuzji tych zawodników, Watt będzie do dyspozycji Janusza Stachyry.
To oznacza, że zawodnika na torze będzie można zobaczyć już tylko w barwach rzeszowskiego klubu. Pewne jest, że Watt na pewno nie wystąpi w Anglii. Kilka dni temu zawodnik stracił zresztą angaż w Rye House Rockets, bo włodarze byli rozczarowani jego jazdą. Nie zachwycił on także w Nice 1.LŻ, gdzie szczególnie zawiódł w pierwszym meczu rzeszowian z Euro Finannce Polonią Piła (42:47).
- Z racji tego, że Davey szanuje nasz klub i ma do niego duży sentyment, to jeżeli będziemy go jeszcze potrzebować w tym sezonie, będzie on gotowy na każdy mecz - deklaruje Marcin Janik. - Watt pokazał swój profesjonalizm. Ma gotowy boks na stadionie, a także motocykle i wszystkie inne niezbędne rzeczy. W następnym sezonie na torze już go na pewno nie zobaczymy. Jedynie przywiązanie do Stali sprawiło, że ewentualnie zobaczymy go już tylko w naszych barwach. Jesteśmy trochę zaskoczeni jego decyzją, ale szanujemy ją - kończy kierownik drużyny.
ZOBACZ WIDEO Trener nie ma pretensji do sędziego. W Łodzi mogło dojść do katastrofy
W Rzeszowie zawsze będziesz mile widziane, nawet jako widz =)Fajnie, że Rzesza ma to coś, że inni przeważnie ciepło się o nas wypowiadają. Kildemand tęskni, Porsing chwali, Hancock też pozytywnie (mimo, że jeżdził za "Bóg zapłać). Powodzenia w życiu Davey =) Czytaj całość