Starcie między Get Well Toruń a Cash Broker Stalą Gorzów elektryzowało kibiców jeszcze przed pierwszym wyścigiem. Był to rewanż za ubiegłoroczny finał PGE Ekstraligi, a atmosferę podkręcał fakt, że podczas okresu transferowego ekipę wicemistrzów na mistrzów Polski zamienił Martin Vaculik.
- Derby to pikuś, w stosunku do tego, co zgotowali nam wiszący nad nami kibice w Toruniu. Mimo zwracaniu uwagi do kierownika zawodów, reakcja była zerowa. Atmosfera była napięta już przed meczem - mam tu na myśli osobę Martina Vaculika, różne co do tego komentarze i podteksty. Spotkanie to nazywano rewanżem za finał. Zaczęto to podsycać i wszystkim udzieliła się niezdrowa atmosfera. To mi w pewien sposób nie pomagało, a zawodników może i mobilizowało - skomentował Stanisław Chomski w rozmowie z Radiem Gorzów.
Trener Cash Broker Stali po wykluczeniu Bartosza Zmarzlika z ostatniego biegu poniedziałkowych zawodów nie powstrzymał nerwów i nazwał sędziego Tomasza Proszowskiego "drukarzem". Szkoleniowiec przeprosił już arbitra.
- Nie będę się tłumaczył. Trudno powiedzieć, by mecze, w obliczu tak rozwiniętej technologii, były ustawiane, zwłaszcza przez sędziów. Nie ma nawet dyskusji. Niemniej nie mogłem się zgodzić z pewnymi decyzjami, które arbiter zastosował, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Człowiek był podbuzowany tym wszystkim, co robili kibice. Nie powiedziałem tego do słuchawki i nie nazwałem nikogo imiennie. Padło pewne określenie idąc w drodze od parkingu, które nie pasowało do tej sytuacji. Przeprosiłem sędziego. Komuś, kto siedzi na fotelu i ocenia, łatwo powiedzieć, że nie powinniśmy dać się sprowokować, ale jeżeli lecą dosadne wulgaryzmy i wyzwiska nie tylko pod moim adresem, to człowiek może pęknąć i nie wytrzymać - powiedział Chomski.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód