Powtórzą sukces skoczków? Ten sezon może należeć do młodych Polaków

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Piotr Pawlicki, Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Piotr Pawlicki, Bartosz Zmarzlik

Jan Krzystyniak stawia tezę, że na podium cyklu Grand Prix 2017 zobaczymy aż dwóch Polaków. Czy nasi żużlowcy mogą zrobić furorę niczym skoczkowie? Eksperci są dobrej myśli, ale zarazem studzą optymizm.

Polscy skoczkowie zachwycali od początku minionego sezonu, a na mistrzostwach świata w Lahti zdobyli złoto w konkursie drużynowym. Ponadto, w poszczególnych zawodach o podium walczy już nie tylko Kamil Stoch, ale i też Maciej Kot czy Piotr Żyła. - Czuję, że śladami naszych narciarzy mogą pójść w tym roku żużlowcy. Oni też mogą tak wypalić i zmieść światową czołówkę - mówi nasz ekspert, Jan Krzystyniak.

Były trener i zawodnik uważa, że żużlowym mistrzem świata zostanie Bartosz Zmarzlik, a na podium Speedway Grand Prix stanie także drugi z Biało-Czerwonych - Patryk Dudek.

Inni eksperci przyznają, że teza postawiona przez Krzystyniaka jest odważna. Nie oznacza to jednak, że brakuje racjonalnych przesłanek, które by jego słowa potwierdzały. - Dwóch Polaków na podium? Będzie o to trudno, ale przy odrobinie szczęścia i świetnej formie naszych zawodników, to może się udać - mówi były medalista mistrzostw świata, Zenon Plech. - W zawodach drużynowych żużlowcy, podobnie jak teraz skoczkowie, nie mają sobie równych. Czas, by przełożyło się to na wynik w Grand Prix. Od dawna mówię, że w tym cyklu dojdzie do przetasowań i ton przestaną nadawać tacy wyjadacze jak Greg Hancock. Zastąpią ich młodzi. A jeśli tak, to o medale walczyć będą Zmarzlik, Dudek czy Pawlicki - dodaje.

Żużlowy menedżer, Wojciech Dankiewicz przyznaje, że także jest dobrej myśli. Sam nie odważyłby się jednak wytypować, że aż dwóch Polaków stanie na podium Grand Prix. - Stawka jest obecnie tak mocna, że powinniśmy cieszyć się z każdego medalu, jaki przypadnie nam w udziale - stwierdza. - Zgadzam się, że mamy sytuację, jakiej w ostatnich latach nie doświadczyliśmy, czyli więcej niż jednego reprezentanta, z którym wiążemy duże nadzieje. Zmarzlik to jeden z kandydatów do walki o tytuł, a nie bez szans są i pozostali nasi zawodnicy. To powoduje, że oczekiwania są tak duże - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Falstart juniora. Nie rozumie nowego toru

W cyklu Grand Prix zobaczymy czterech naszych reprezentantów. Co prawda większe doświadczenie w tej rywalizacji mają Maciej Janowski i Piotr Pawlicki, ale wielu ekspertów typuje, że lepszy wynik osiągnie debiutujący Dudek. - On może być takim czarnym koniem - mówi Plech. - Historia pamięta przecież przypadki, gdy debiutant zdobywał medal. Ja też widzę Patryka w czołówce, bo w poprzednim sezonie jeździł rewelacyjnie i w niczym nie ustępował Zmarzlikowi. Jak wszystko ułoży się po jego myśli to zakręci się w okolicach medalu - prognozuje.

Dankiewicz martwi się tylko o jedno - presję oczekiwań. Zwraca uwagę, że od pewnego czasu media, eksperci i dziennikarze pompują balonik pod tytułem "polski sukces w Grand Prix". - Bardzo dużo mówi się i pisze o oczekiwaniach wobec naszych reprezentantów. A nakładanie na nich presji i zakładanie im medali przed sezonem jest nie do końca potrzebne. Dajmy im pracować. Nawet jeśli w tym roku nie staną na podium, to nic wielkiego się nie stanie. Są młodzi i prędzej czy później osiągną swoje - przekonuje menedżer.

Źródło artykułu: